Forum www.dulcemariamireina.fora.pl Strona Główna

 W drodze ku... (Odcinek nr 3)

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 21:53, 26 Kwi 2009    Temat postu: W drodze ku... (Odcinek nr 3)



Fabuła:
Opowieść o miłości, uczuciach i skomplikowanych relacjach międzyludzkich. Opowieść o spełnieniu swych marzeń. Rak płuc, chore serce i konieczność przeszczepu tego narządu, astma. No i do tego wszystkiego szereg innych chorób i infekcji. Brzmi jak diagnoza kilku osób. Jednak tak nie jest. Co jeśli jest to wyrok wydany na kilka osób w rodzinie? Rodzinne nieszczęście. Na pewno tak. No, ale tak nie jest. A co jeśli są to choroby, które dotknęły jedną osobę? W takim razie to już jest tragedia jednej osoby. Lili właśnie choruje na te wszystkie choroby. W wieku sześciu lat stwierdzono u niej raka płuc. Wyleczono go, jednak istnieje niebezpieczeństwo powrotu choroby. W wieku dziewiętnastu lat stwierdzono, że serce nie daje sobie rady. Konieczny był przeszczep. Lili została wpisana na długa listę oczekujących na dawcę. Lekarze dawali jej maksymalnie sześć miesięcy życia bez przeszczepu. Jednak ona ma już 22 lata i jeszcze nie doczekała się nowego serca. No i nie ma zamiaru jak na razie umierać. Ciągle się uśmiecha. Nie ma chyba na świecie radośniejszej osoby niż ona. Chodź wie, że niedługo przyjdzie po nią kościotrup w czarnym kapturze i kosą nie załamuje się. Żyje tak jak inni, a może nawet i lepiej niż inni. Już dawno pogodziła się z wyrokiem, jaki już w wieku dziecięcym został na nią wydany. Czasami ma już dość choroby i chciałaby skrócić sobie cierpienie jednak nie jest w stanie tego zrobić. Nie jest w stanie zostawić rodzinę. Chciałaby umrzeć, ale nie może, nie chce zostawić rodziców i brata. Mimo tego, że jest jej ciężko wydaje się być bardzo szczęśliwą osobą. Ktoś wobec niej ma pewne plany. Ktoś chce umilić czas, jaki jej pozostał. Chce wynagrodzić jej lata cierpień. W jaki sposób? Największym pragnieniem i marzeniem Lili jest rozmowa z jej ulubionym piosenkarzem Sebastianem Gonzalezem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sandy dnia Wto 20:25, 26 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 18:05, 29 Kwi 2009    Temat postu:

Żyje?
Jeszcze tak.
Dlaczego?
Nie wiem.
Po co?
Żeby cierpieć.
Może sobie w tym ulżyć?
Nie, nie mogę. Nie potrafię.
Jestem naiwna?
Nie, ja nie.
Inni tak. Myślą, że to się niedługo skończy.
A skończy się?
Gdy umrę.
A kiedy to się stanie?
Tego nie wiem.
Oby przyszło jak najprędzej.
Dłużej tego nie wytrzymam.
Więc po co żyć?
Żeby.........
Nie wiem po co.
Chcę umrzeć.....
Nie mogę, bo....
Rodzina....
Dla nich muszę żyć.
Tylko jak długo tak wytrzymam.


Bohaterzy:

Liliana Da Silva(Dulce Maria) – Wszyscy wołają na nią Lili. Ma 22 lata, a przeżyła już o wiele więcej niż niektórzy ludzie w wieku 60 lat. Jest główną bohaterką tej opowieści. Ciągle się uśmiecha, stara się wszystkim pomagać. Wydaje się, że jest szczęśliwa jednak w głębi duszy czegoś jej braknie. Jest już zmęczona chorobą i jest wykończona ciągłą walką o życie. Chętnie skończyłaby z tym. Jednak dla swojej rodziny stara się walczyć. Dla nich chce przezwyciężyć chorobę, chodź to zdaje się być niemożliwe. Wychował ją ojciec matka była w ciągłym biegu. Nie miała zbytnio czasu na wychowywanie dzieci.

Sebastian Gonzalez (Christopher Uckermann) – sławny piosenkarz. Wszyscy uważają, go za zapatrzonego w siebie chłopaczka, który teraz szpanuje, bo raz mu się w życiu poszczęściło. Jaki jest na prawdę? To się okaże. Czy zgodzi się na spotkanie z Lili? Zobaczymy. Ma 25 lat.

Santos Da Silva (Eduardo Santamarina) – Ojciec Lili. Nie mógł pogodzić się z tym, że jego córka może niedługo umrzeć. Na początku ciągle szukał jakiegoś wyjścia z tej sytuacji jednak potem dał sobie spokój. Wolał ten czas przeznaczyć na przebywanie z córką. Teraz stara się polepszać jej humor. Ciągle żartuje. Pogodził się z wyrokiem, jaki wydał lekarz wydał na jego córkę, jednak nie może pojąć, dla czego właśnie spotkało to Lili.

Daria Da Silva (Ninel Herrera Conde)– Matka, Lili. Zapracowana piosenkarka. Nie miała czasu dla córki. Ciągle miała koncerty. Dopiero kilka lat temu skończyła ze śpiewaniem i zajęła się córką. Ma sobie za złe, że tak zaniedbała rodzinę. Kiedyś dziwiła się, że jej córka zachowuje się często jak chłopak jednak teraz zdała sobie sprawę, że to prze wychowywanie prze ojca i wraz z dwoma braćmi. Za wszelką cenę chce pocieszyć jakoś córkę.

Carlos Da Silva (Jesus More)– Najstarszy brat Lili. Zawsze zabierał swoja siostrę w różne miejsca. Wszędzie byli razem. Łączyła ich prawdziwa więź, jaka może łączyć rodzeństwo. Carlos i Lili byli zawsze razem. Mało, kiedy można było ich zobaczyć oddzielnie. Papużki nierozłączki. Carlos był załamany, gdy Lili mu powiedziała, że już nie będzie wspólnych wypadów na miasto, kina, „gotowania”, czyli przypalania jedzenia i wielu innych rzeczy. Jednak teraz już jest normalnie. Wierzy, że ta choroba i śmierć to tylko zwykłe gadanie, nic się nie stanie. Ma 26 lata.

Leonardo Da Silva (Eleazar Gomez) – Młodszy brat Lili. Zawsze doprowadza wszystkich do szału. Wieczny optymista. Nawet, jeśli cos mu się nie udaje mów „Mówi się trudno i żyje się dalej.” Dzięki niemu Lili zaczęła wierzyć w to, że wszystko może się ułożyć. To on jako pierwszy wywołał uśmiech na twarzy siostry mówiąc „Lili nie łam się są gorsze rzeczy niż śmierć. Na przykład fryzura naszego ojca. Wygląda jak zdechły kot a on się nią zachwyca. Ciesz się, że długo nie będziesz już musiała jej oglądać. Nawet nie wiesz jak ja ci zazdroszczę.” Choć nie dawał tego po sobie znać to cierpiał z powodu wiadomości o śmierci siostry. Ma 20 lat.
Narratorzy:
Różowe bambosze
Gnom gaciowy
Radioaktywna skarpetka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roszpunka92
'this is love'
'this is love'



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 18:10, 29 Kwi 2009    Temat postu:

Ciekawie się zapowiada ;]] Czekam na odcinek Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
the_dirty_diana
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2874
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: | . neverland . | . mexico city . | . łwc . |

PostWysłany: Śro 18:12, 29 Kwi 2009    Temat postu:

Podoba mi się Smile czekam na odcinek Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 20:09, 30 Kwi 2009    Temat postu:

Prolog:

Noc... Pokój... Łóżko... Cisza... Śpiąca dziewczyna... I nagle przychodzą, co nocne duszności. Codziennie ją to spotykało. Nie mogła złapać oddechu. Ciągle się dusiła. Astma dawała o sobie znać. Za każdym razem, gdy się tak działo do pokoju przybiegał jej ojciec. Tak się działo i tym razem. Przybiegł, podał jej inhalator. Od razu było jej lepiej. Tak było każdej nocy. Zwykła monotonia. Monotonia dla nas, a dla niej walka o życie. Co noc walczyła o przetrwanie. Jej życie było uzależnione od leków. Gdyby nie one już dawno by umarła. Smutne, ale prawdziwe. Życie człowieka uzależnione od środków chemicznych.
- Ja już tak nie potrafię. – powiedziała łapiąc łapczywie każdą porcja powietrza.
- Musisz wytrzymać. Zrób to dla nas. Żyj dla nas. Żyj dla siebie. Proszę cię żyj dla siebie. Żyj nie umieraj. – mówił płacząc.
- Ja nie mam siły. Życie za bardzo mnie męczy. To nawet nie jest życie to udręka. – powiedziała ostatkami sił.
- Córeczko nie umieraj. – płakał starszy mężczyzna. Ściskając rękę córki. –Żyj. Błagam cię żyj.
- Dobrze będę żyłą dla ciebie.
- Nie kochanie żyj dla siebie. Walcz. Walcz dla siebie. – mówił przez łzy. – Błagam nie zostawiaj mnie.
Walka o życie. O życie, które nawet się jeszcze nie zaczęło. No, bo czy dziewczyna, która ma dwadzieścia dwa lata nacieszyła się istnieniem? Nie... To, dlaczego jej życie podobno ma dobiec końcowi? Życie jest niesprawiedliwe. Ona nigdy nie była nawet zakochana. Nigdy się nie całowała.... Nigdy nie była z chłopakiem... Ży... Niespraw... Śmie.... Li...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
the_dirty_diana
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2874
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: | . neverland . | . mexico city . | . łwc . |

PostWysłany: Czw 20:25, 30 Kwi 2009    Temat postu:

Czytając ten prolog chwilami miałam ochotę się rozkleić, bo przypomniały mi się wspomnienia sprzed kilku lat .... Dobrze, że Santos i reszta rodziny jest przy Lili. Już nie mogę się doczekać odcinka Smile proszę dodaj go szybko Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 22:27, 30 Kwi 2009    Temat postu:

Odcinek 1
Na czym w ogóle zaczęła się ta historia? Od czego się zaczęła ta piękna i bolesna historia miłosna? A tak już wiemy Lili mówiła swojej matce o swoim ostatnim marzeniu. Poznaniu Sebastiana Gonzaleza. Jak ona się w nim podkochiwał!!!. Aż brak słów. Nawet sobie nie zdajecie z tego sprawy. Wzdychała do niego całymi dniami. Ale to była miłość nieosiągalna. A może jednak? Mama Lili wybitna piosenkarka. Co prawda porzuciła karierę, ale nadal wiele znaczy w Meksykańskim świecie muzycznym. Stara się jak może ściągnąć do jej córki piosenkarza. Lili ma plakaty Sebastiana porozwieszane w całym pokoju. W komputerze pełno jego zdjęć. Nawet na pulpicie miała jedna fotkę. Miała każdą jego płytę. Każda gazeta gdzie był artykuł o nim była w jej posiadaniu. W telefonie ustawiła sobie tapetę ze zdjęciem jej idola. Była posiadaczką każdego gadżetu z jego podobizną. Uczestniczyła w jego kilku jego koncertach. Wielka fanka Sebastiana. Jej wielkim marzeniem jest krótka nawet pięciominutowa rozmowa z Sebastianem. No i co miała zrobić jej rodzina? Czy nie uleglibyście prośbom spełnienia największego marzenia umierającej córki? Jej matka nie była w stanie tego zrobić. Pamiętamy ten dzień jakby to było wczoraj. I teraz rola moich przyjaciół się kończy. Nie byli przy tym, więc tą scenę opowiem ja. Nick: Różowe bambosze.
- No, ale jak pani to sobie wyobraża? Zaciągnęła mnie do szpitala i teraz każe rozmawiać z pańską córką. To troszkę niegrzeczne. – powiedział Sebastian.
Tak on potrafi być „miły”, ale to tylko pozory. W rzeczywistości jest zupełnie inny. Miły, sympatyczny i opiekuńczy. No, ale o tym się przekonacie już niedługo.
- Chłopcze proszę zrób to dla mnie. Ty jeden jedyny możesz mi pomóc. Błagam cię porozmawiaj z nią, choć chwilę. To dla mnie bardzo ważne. – błagała Daria.
Ta kobieta potrafi dopiąć swego. Nie wiem jak ona to robi, ale potrafi przekonać każdego do swojej decyzji. Lili jest taka sama. Nawet umarłego by przekonałyby wstał z grobu. To właśnie przez takie kobiety wybuchają wojny.
- Dobrze zrobię to przez wzgląd na to, ze bardzo mi pani pomogła w mojej karierze. –
tak to był jeden z słabych punktów tego chłopaka. Miękkie serce. To właśnie tacy mężczyźni wywołują wojny ulegając kobietom.
- Dziękuje ci. Nawet nie wiesz, jakie to jest dla mnie ważne. Lili będzie w niebo wzięta. Ona jest twoją wielką fanką. Uwielbia się. – powiedziała Daria. Gdy zobaczyła minę chłopaka poczuła, że coś jest nie tak. – Czy coś się stało?
- A ile lat ma pani córka? – zapytał troszkę przerażony.
- A więc to o to chodzi. Boisz się, że to jakaś kolejna małolata? – zapytała pani Da Sliva.
- Niech mnie pani nie zrozumie źle, ale chodzi o to, że... – zaczął powoli.
- Chodzi o to, że masz już dość młodych dziewczyn, które się za tobą uganiają. – dokończyła za niego.
Ta kobieta zawsze wszystko wie i wszystkich to irytuje. Ona zdaje sobie z tego sprawę.
- Tak właśnie. Mam dość tych wszystkich małolat. Doprowadzają mnie do szału. Ciągle mnie prześladują.
- Znam to uczucie. Tylko, że mnie prześladowali chłopcy. A teraz skończmy, z tą gadaniną. – powiedziała Daria i pociągnęła chłopaka do sali. – Kochanie zobacz, kogo ci przyprowadziłam. Santos chodź ze mną. – powiedziała Daria i wyciągnęła męża.

Tu się kończy moja rola. Żebyście poznali wszystkich narratorów to podzieliliśmy się tym odcinkiem. Tak, więc dziękuję za uwagę. To mówiłem ja Różowe bambosze. No tak ten natręt wreszcie poszedł. Kolej na mnie. Nick: Gnom gaciowy. Nie śmiejcie się. To nie moja wina. To ta pozostała dwójka postanowiła, że nie powiemy wam, wprost kto opowiada. To ma być jakaś zagadka. No, ale ja mówiłem, że to takie trochę dziwne będzie, ale jak zawsze nie chcieli mnie słuchać. To ja może wyjaśnię jak to będzie z tą narracją. No, więc będzie trzech narratorów. Będziemy opowiadać w rodzaju męskim, co nie oznacza, że w śród nas nie ma kobiety. Tak po prostu postanowiliśmy. No i o sobie mówimy w trzeciej osobie, tak, więc nie powinniście się od razu domyśleć, kim jesteśmy.(Ale pewnie i tak zgadniecie, kto jest, kim po pierwszym odcinku)Opowiadamy o zdarzeniach, które mały miejsce już jakiś czas temu. Znamy zakończenie tej historii i chcemy się nią z wami podzielić. Niektóre rzeczy, jakie będziemy pisać o sobie mogą wam nie pasować do bohaterów, których myślicie, że jesteśmy. Ale to nie oznacza, że źle obstawiacie. Po prostu potem zobaczycie, że tak naprawdę z nami jest.(Mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi. Ja siebie za bardzo samego nie zrozumiałem). No dobra, ale teraz wracając do tego, co, na czym skończyły Różowe bambosze. Lili spała, gdy wszedł do niej Sebastian. No albo nie spała. Kto ją tam wie. . Chłopak nie wiedząc, co ma zrobić usiadł na krześle, które stało obok łóżka.
- Świetnie. Ty to zawsze potrafisz się we wszystko wplątać. – powiedział Sebastian.
Ten chłopak zawsze gada do siebie. Od kąt go poznałem zawsze tak było. Czasami to się zastanawiam czy on jest normalny. Ale podobno tak. Ale ja nigdy nie wierzyłem lekarzom.
- Kim jesteś? – zapytała budząca się Lili.
- Jestem Sebastian. – odpowiedział chłopak.
- A ja Lili. Przypominasz mi mojego ulubionego piosenkarza. Wyglądasz identycznie jak on. Zawsze chciałam się z nim spotkać. Dotknąć ręki. To moje wielkie marzenie. Ale nigdy się nie spełni.
- Dlaczego?
- Bo to jest Sebastian Gonzalez wielki gwiazdor. Na pewno nie zwróci uwagi na jedną z miliona fanek. Poza tym on nie wie o moim istnieniu.
- Z takim podejściem to ty go na pewno nie poznasz.
- Ja mam bardzo dobre podejście. Jestem optymistką. – Lili uśmiechnęła się.
- Właśnie widzę. Bardzo optymistyczne podejście. – zaśmiał się Sebastian. – A co byś zrobiła gdyby ten twój wielki piosenkarz się tu pojawił?
- Po pierwsze pewnie na początku bym zemdlała z wrażenie. Potem pewnie zaczęłabym piszczeć. No a na koniec, jeśli by pozwolił chciałabym go przytulić. No, ale to takie marzenia tylko. No a ty, co tu robisz?
- Przyszedłem do ciebie. A właściwie to zostałem przyciągnięty.
- Do mnie? Przyciągnięty? - zapytała zdziwiona Lili.
- Tak do ciebie przyciągnięty.
- Ale, przez kogo?
- Przez twoją mamę. Powiedziała, że tylko ja jej mogę pomóc. Uległem ich namowom i oto jestem.
- Przepraszam cię bardzo. Moja mam jest właśnie taka nieprzewidywalna. Ma głupie pomysły.
- Ale to miła kobieta.
- Tak miła jak coś od ciebie chce. Mam nadzieję, że tego nie słyszy, bo będę miała przerąbane.
- Nie bój się ja jej nic nie powiem. – uśmiechnął się Sebastian.
Tylko by spróbował jej powiedzieć. Już Daria dałaby nie tylko jej, ale i jemu. Ta kobieta od zawsze była dziwna. Wszyscy dziwili się, że Santos wziął sobie ją za żonę. Babcia Lili zawsze powtarzała, że jej synek zrobił to z litości. Jak to leciało? A już wiem. „Została sierotka taka sama na świecie to, co miał zrobić? Zlitował się i teraz musi płacić za swoje dobre serce”. Tak nie wątpliwie ta kobieta nie przepadała za swoją synową.
- A możesz mi powiedzieć, dlaczego moja mama cię tu przyciągnęła? – zapytała Lili.
- Nie mam pojęcia prosiła to przyszedłem.
- Czyli ty wiesz, kim jestem, ale ja nie wiem, kim ty jesteś może się przedstawisz w pełni. I powiedz coś o sobie, bo mi mama zabroniła rozmawiać z nieznajomymi. – Lili uśmiechnęła się szczerze.
- Masz piękny uśmiech wiesz?
- Wiem. Wszyscy mi to mówią. Ale nie wywijaj kota ogonem. Chce znać twoje imię, no chodź je już znam, ale mniejsza o większość. Nazwisko, wiek, datę urodzenia, miejsce zamieszkania, najlepiej adres i najważniejsze stan cywilny.
- A przepraszam bardzo, po co ci mój stan cywilny? – zapytał Sebastian odwzajemniając uśmiech dziewczyny.
Oj już chłopak wpadł. Chwila z Lili i już jest pod jej urokiem. No, ale cóż poradzić ta dziewczyna na wszystkich tak działa. Jej nie da się nie kochać.
- Żebym wiedziała czy będę narażona na czyjś gniew, jeśli będę z tobą rozmawiała i przypadkiem ciebie w sobie rozkocham.
- Szybka jesteś. Już rozkochać?
- A dlaczego nie? Trzeba się cieszyć życiem póki się je ma. Poza tym tatko mówi, że wszyscy mnie kochają, więc dlaczego z tobą miałaby być inaczej?
- Może, dlatego, że się jeszcze nie znamy za dobrze? - powiedział wesoły Sebastian.
Było widać, że ta konwersacja sprawia mu coraz więcej przyjemności.
- Ale możemy się poznać. No, więc jak to będzie z ty stanem cywilnym?
- Jestem wolny aktualnie.
- Czyli możemy rozmawiać bez obawy, że zaraz wpadnie tu jakaś dziewczyna i zacznie się na mnie drzeć?
- Dokładnie. – powiedział Sebastian.
- No tak, więc czekam na dalsze odpowiedzi. Chyba nie myślałeś, że zapomniałam.
- Szczerze to miałem taka nadzieję.
- Jestem młoda i mam dobra pamięć. Opowiadaj o sobie. Bo to nie może być tak, że ty wiesz o mnie dużo, a ja tylko tyle, że nazywasz się Sebastian i jesteś wolny. No i jeszcze wiem, że jesteś strasznie podobny do mojego ulubionego piosenkarza. – Lili uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Mieszkam w Meksyku, adresu nie podam, bo jeszcze mnie kiedyś nawiedzisz.
- Aż taka straszna jestem?
- Nie jesteś ani trochę straszna. Jesteś wspaniała.
- To, dlaczego boisz się, że cię nawiedzę?
- Bo mógłbym nie wytrzymać i się na ciebie rzucić. – wytłumaczył Sebastian.
- A podobno ja jestem szybka. Ale istnieje jeszcze możliwość, że ja wcześniej bym się na ciebie rzuciła i co wtedy? – zapytała Liliana.
- Miałbym ułatwione zadanie. – zaśmiał się Sebastian.
- Zboczeniec! – powiedziała śmiejąca się dziewczyna.
- To ty zaczęłaś ten temat. Co by było gdyby, no to ja uruchomiłem wyobraźnię.
- Masz bardzo zboczoną wyobraźnię.
- Dziękuję za ten komplement.
- Nie ma, za co. A wracając do opowiadania o sobie to mów dalej.
- Nie odpuścisz prawda?
- No nie.
- No to dobrze. Mam 25 lat. Urodziłem się 4 maja.
- Identycznie jak mój ulubiony piosenkarz. – zauważyła Lili.
Wreszcie się coś w jej głowie ruszyło i zaczęła się domyślać, o co biega. Była inteligentna chodź czasami choroba nie pozwalała jej myśleć. – No a jak masz na nazwisko?
- Gonzalez. – odpowiedział trochę wystraszony chłopak.
- Ty, ty, ty, ty!!! ty jesteś Sebastian Gonzalez?!!! – krzyknęła Lili i zemdlała.
- Cholera nie wiedziałem, że tak działam na kobiety. Cholera ona zemdlała. A może umarła!!! O mój Boże zabiłem kobietę!!! – wrzeszczał Sebastian. Zachowywał się jak pięcioletnie dziecko pod wpływem alkoholu.
Ten chłopak do potrafiących powstrzymać nerwy na wodzy nie należał. Czasami zachowywał się jak dziecko. Jak gigantyczne dziecko, które nigdy nie wie, co zrobić. No, ale na szczęście potem trochę wydorośleje. A może i nie na szczęście, bo to w końcu jego urok taki. No, ale się zobaczy.
- Co ja mam teraz zrobić? Mój Boże pomóż mi. Co ja mam do cholery zrobić. Toć ja nigdy nie widziałem nikogo, kto by zemdlał. Co ja mam zrobić. – histeryzował chłopak.
Niby dorosły, a taki głupiutki. Czasami jak on coś palnie to trzeba tylko załamać ręce, bo nic innego nie da się zrobić. Sebastian jeszcze trochę „latał” jak opętany po pokoju nie wiedząc, co zrobić. W tym samym czasie, ktoś przyglądał się jego zachowaniu. No, ale oczywiście chłopak nic o tym nie wiedział. Dowiedział się o tym później albo i nie. Ale kto go tam wie.
- Kochanie chyba powinniśmy coś zrobić jakoś zareagować. – powiedział Santos.
- Zostawmy ich lepiej. Już jesteśmy pewni, że Lili poznała swojego idola, więc możemy iść. – poinformowała męża Daria.
- Mam zostawić swoją biedna córeczkę z tym kimś. Z tym czymś raczej, o czym wiem, że jest piosenkarzem. A wiesz, co się mówi o takich jak on. Wykorzysta ją tu zaraz. Ja się nie ruszam stad. – protestował mężczyzna.
Kto, jak kto ale Santos to był naprawdę przewrażliwiony na punkcie swojej „malutkiej” córeczki. Gdyby mógł to zamknąłby ją w jakimś pomieszczeniu i nie wypuszczał żeby się jej coś nie daj Boże stało. No, ale tacy są już rodzice. Wiem coś na ten temat.
- Chcesz zepsuć jej to spotkanie?
- Nie ja chcę tylko przypilnować żeby się jej nic nie stało. Nic więcej.
- Jak ty ich przypilnujesz to zamiast najlepszym spotkaniem okażę się najgorszym.
- No wiesz, co? Nie wierzysz w moje siły? Nie wierzysz w moje siły?
- Wierzę. I wiem, aż za dobrze, co mógłbyś zrobić. Dlatego jazda stąd!!! – pogoniła męża Daria.
Ta kobieta rozstawia wszystkich po kątach. To jakiś dyktator jest. Wszyscy o niej tak mówią. Santos posłuchał rozkazu żony. A sama została jeszcze chwilkę, by coś załatwić.
**********************************
Dwóch chłopaków, a w zasadzie to już mężczyzn siedziało na jednym z korytarz szpitala. Wyglądali raczej na zadowolonych. Z resztą oni zawsze tak wyglądają. Pełni życia i zawsze gotowi do wygłupiania się. No, ale o tych ich wygłupach może później. Na początku chyba powinienem się przedstawić. No, więc mój nick to Radioaktywna skarpetka. Nie będę się rozpisywał, a przynajmniej na razie. Siedzieli spokojni i zrelaksowani. Nie odzywali się do siebie, ani słowem. Czyżby znowu się pokłócili? Nagle młodszy z nich wreszcie się odezwał.
- Carlos idioto przypomnij mi, po co my tu tak w ogóle i w szczególe siedzimy? – zapytał rozbawiony.
- Leo przesadzasz. Nie jestem twoim kolegą z podwórka... – zaczął Carlos.
- Tak wiem. Jesteś moim starszym bratem i należy ci się należyty szacunek. Zwłaszcza, że zawdzięczam ci życie, bo tyle razy mnie uratowałeś. – dokończył za brata.
- No właśnie. Więc wypraszam sobie tego idiotę.
- Dobra pacanie. To, po co my tu siedzimy?
- Leonardzie!!!! Nie jestem pacanem!!! – krzyknął starszy z braci.
- Tylko nie Leonardzie pacanie!!! – Leo podniósł swój ton głosu.
To się nazywa kochające się rodzeństwo. Jak zawsze mili dla siebie. Oni potrafili kłócić się o takie rzeczy godzinami. A jak jeszcze do tej „wymiany” zdań dołączała się Lili to można było oszaleć. Lekko to Santos i Daria z tą trójką nie mieli. Jedno lepsze od drugiego.
- Jak ja ci dam pacana to ci on bokiem wyjdzie. I skończ z tym Leonardzie.
- Carlos zauważył już dawno, że brat nie lubi zwracania się do niego „Leonardzie”. Reagował na tez zwrot wręcz alergicznie
- Zamknij się podróbko faceta i powiedz kochanemu braciszkowi, po co my tu siedzimy.
- Ależ dobrze Leonardzie. Oczywiście, ze ci powiem Leonardzie. Otóż Leonardzie jesteśmy tu po to by...
- Skończ z tym Leonardem. Jestem Leo, a nie żaden Leonard.
- To ty skończ z mówić do mnie „podróbko faceta”, „idioto”, „pacanie” i te inne.
- Zwariowałeś męska dziwko? Nigdy nie przestanę mówić do ciebie po imieniu. – powiedział młodszy z braci.
- Ależ Leonardzie ja nazywam się Carlos. – przypomniał spokojnie chłopak, chodź w środku się wręcz gotował.
- Dla mnie to ty możesz się nazywać i królowa Wiktoria, a ja i tak będę cię nazywał męską dziwką i te inne jak to sam powiedziałeś.
- Leonardzie, bo zaraz wyprowadzisz mnie z równowagi i źle z tobą będzie!!!
- Idioto skończ z tym!!!!
- Leonardzie!!! – krzyknął Carlos. Obaj byli zdenerwowani. Jeszcze chwila, jeszcze moment, a rzuciliby się na siebie jak wygłodniałe wilki.
Mogłoby się wydawać, że bracia nie przepadają za sobą. Nic bardziej mylnego. Jeden wskoczyłby w ogień za drugim. Oni sprawiają tylko wrażenie ludzi nie lubiących siebie. Na szczęście w porę pojawił się ich ojciec.
- Znowu się kłócicie? Ja to nie wiem co się z wami dzieje. Zachowujecie się jak dzieci a jesteście już dorosłymi ludźmi.
- Ale on mówi do mnie Leonardo! - poskarżył się Leo.
- A on mówi do mnie „pacanie” „idioto” „podróbko faceta” „męska dziwko” i jeszcze wiele innych określeń. – powiedział Carlos.
- Macie się natychmiast przeprosić. Nie chcę już widzieć, że się kłócicie!!! Zrozumiano? – zapytał Santos.
- Dobra. – powiedział Leo.
- Ok. Poświecę się. – odparł Santos.
- No, a czy teraz mój kochany braciszku powiesz mi po co tu jesteśmy? – zapytał Leo. – Albo ty tato powiedz mi po co ja tu w ogóle jestem.
- Przyjechałeś zobaczyć się z siostrą. Już dawno z nią nie rozmawiałeś.
- Tak bardzo dawno. Jakieś 25 godzin temu. – powiedział Leo i usiadł zrezygnowany na krzesełku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
the_dirty_diana
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2874
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: | . neverland . | . mexico city . | . łwc . |

PostWysłany: Śro 20:19, 13 Maj 2009    Temat postu:

kiedy można spodziewać się nowego odcinka Wink bo bardzo zaciekawiłaś mnie całości pierwszego odcinka i mam ochotę czytać już całość Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 20:31, 13 Maj 2009    Temat postu:

Odcinek 2

Sebastian nadal biegał jak oszalały po pokoju. Po jakiś kilku minutach doszedł do siebie. Na reszcie, bo już myślałem, że nigdy nie przestanie biegać w tą i z powrotem. Może i był inteligentny ale czasami wcale tego nie okazywał. Wręcz przeciwnie pokazywał tylko swoją głupotę. No ale wiele osób tak ma. Nie jest jedyny na tej planecie.
- Dobra Sebastian uspokój się i pomyśl co masz teraz zrobić. – powiedział chłopak i zaczął rozmyślać. – Już wiem mam genialny pomysł. – powiedział uradowany. On i pomysł. Czyli to skończy się źle. Wszyscy uwielbiali Sebastiana ale jego pomysłom mówili stanowcze nie. Jak on sam coś wymyślał to można było się domyślić, że będzie to katastrofa. No ale może tym razem będzie inaczej?
Podszedł do leżącej dziewczyny. Chwilę popatrzył się na jej twarz. Wpatrywał się na jej idealne według niego rysy twarzy. Gdy miała zamknięte oczy wyglądała tak niewinnie. Wyglądała jeszcze lepiej niż zwykle. Zawsze promieniała radością, ale gdy była pogrążona w śnie lub w jakimś innym stanie spoczynku wyglądała jeszcze lepiej. Wyglądała jak anioł. Sebastian zbliżył się jeszcze bardziej do Lili. Postanowił zrobić jej oddychanie usta-usta. No tak dziewczyna leży omdlała na łóżku a temu tylko usta w głowie. No ale nie miał innego pomysłu by ją przebudzić. Może i to nie był zły pomysł? Już zaczął robić sztuczne oddychanie. Poczuł jednak, że chyba coś jest nie tak. No bo czy robiąc oddychanie usta-usta język osoby, której robimy sztuczne oddychanie powinien znajdować się w naszych ustach. Chyba nie. Ale ja się tam na tym nie znam. To raczej nie przypomniało sztucznego oddychania tylko pocałunek. Pocałunek i to bardzo namiętny pocałunek. Emocje wzięły górę nad rozumem. Nie wiadomo dlaczego ale ta dwójka czerpała przyjemność z tego co się dzieje. No, a przecież nie znali się za dobrze. Można powiedzieć, że wcale się nie znali. Ona wiedziała o nim co nieco. Tyle co przeczytała z gazet i z jego wywiadów. A on? Nie wiedział o niej niczego. Wiedział te, że jest jego wielką fanką, jaj matką jest, a raczej była gwiazdą estrady. Nie znali się a mimo to chcieli pocałunku. I chyba się im podobało. Sebastian nie wytrzymał. Było mu niewygodnie stojąc nad Lili. Nie odrywając się od niej wszedł na łóżko. Pocałunki stawały się z każdą chwilą coraz bardziej namiętne. Lili zaczęła rozpinać guziki od koszuli piosenkarza. On nie protestował. Chciał zrobić to samo, jednak Liliana miała na sobie koszulę nocną. No cóż tak już jest w szpitalach. Wplótł dłonie w jej długie włosy. Były miękkie i takie gładkie. Zdjęła już jego koszulę. Rzuciła na podłogę zbędną według niej część garderoby. Gdy koszula wylądowała już na szpitalnej podłodze zabrała się za spodnie. Z tym było gorzej. Sebastian kręcił się niemiłosiernie. No a jak tu ściągać spodnie z kręcącego się chłopaka? Miała dziewczyna problem.
- Możesz przestać się kręcić? – zapytała przerywając pocałunek.
- Dlaczego mam się nie kręcić? – zapytał zdziwiony chłopak.
- Bo ciężko mi zdjąć z ciebie spodnie jak się wiercisz. – wyjaśniła dziewczyna.
- A przepraszam. Nie pomyślałem. Zaraz to naprawię. – powiedział Sebastian
Zaczął zdejmować spodnie. Usiadł na nogi dziewczyny. Rozpiął guzik i rozsuną rozporek. Lili było dość nie wygodnie z tyloma kilogramami na nogach, ale jakoś to wytrzymywała. Była tak szczęśliwa, że nawet praktycznie nie czuła tego ciężaru. Po raz pierwszy pocałowała się z chłopakiem. I to nie byle jakim chłopakiem!!! To był Sebastian Gonzalez!!! Ten Sebastian, który jest marzeniem każdej dziewczyny!!! Jej idol!!! Jej wielki, kochany, piękny piosenkarz teraz jest z nią i ją całuje. No i do tego wszystkiego ściąga teraz spodnie!!! Spełnienie jej najskrytszych marzeń.
Ta marzeń tylko jest jeden mały kłopot. Oni są teraz w szpitalu!!! W szpitalu i się rozbierają!!! Chyba nie tylko mi tu pachnie niedługim zbliżeniem tej dwójki. Sebastian podniósł się i zaczął zdejmować spodnie. Nie wychodziło mu to najlepiej. Wcale mu to nie wychodziło. Jego zmagania ze zdjęciem spodni wyglądały okropnie. Wręcz żałośnie!!! Wyjął na szczęście jedną nogę. No tak tylko, że została jeszcze druga. Walczył z drugą nogawką. Siedząc na wąskim łóżku, było dość trudno zdjąć samemu spodnie. Gdy już wydawało się, że pozbędzie się tego ubrania spadł na podłogę. Szczęścia to on na pewno nie miał. Już teraz wiem dlaczego kobiety zakładają spódnice. W razie takiego wypadku nie musza się meczyć z głupimi nogawkami. Kobiety mają o wiele lepiej.
- Sebastian nic ci nie jest? – zapytała przejęta Lili.
- Nie. Wszystko jest na swoimi miejscu.
- To dobrze. – Liliana odetchnęła z ulgą.
- A co najważniejsze zdjąłem spodnie. – uśmiechnął się Sebastian wstając z podłogi i pokazując spodnie. Lili uśmiechnęła się słodko. Ledwo powstrzymywała się od śmiechu. – Ej no co?
- Nic, zupełnie nic.
- Mów o co ci chodzi. Mów o czym myślisz.
- Jesteś zupełnie inny niż mi się na początku wydawałeś.
- Na początku? – zapytał zdziwiony Sebastian.
- Jesteś inny niż myślałam.
- A czyli o to chodzi. Odkryłaś, że nie jestem taką interesującą i ciekawą gwiazdą jak myślałaś. Rozumiem. Rozczarowałaś się – powiedział Sebastian zakładając spodnie.
- Hej co ty robisz? – zapytała Lili.
- Jak to co? Ubieram się. Nie widzisz? – zapytał chłopak
- A czy ja ci się pozwoliłam ubrać?
- Nie. – zaprzeczył chłopak.
- To dlaczego się ubierasz? Ja cię rozbierałam i tylko ja mogę ci się pozwolić ubrać. – uśmiechnęła się Lili.
- Czyli nie jesteś mną rozczarowana?
- Nie wręcz przeciwnie. – odparła dziewczyna. – Teraz wydajesz mi się jeszcze bardziej interesującą osobą niż przedtem. Zyskujesz przy bliskim poznaniu.
- To może poznamy się jeszcze bliżej? – zapytał gwiazdor.
- Bardzo chętnie. Tylko dla bezpieczeństwa zdejmij te spodnie, ale na ziemi. – zaproponowała.
- Też myślę, że tak będzie o wiele lepiej. – powiedział i od razu zdjął dopiero co założoną część garderoby.
Według nich zaistniała sytuacja wyglądała dobrze, jednak raczej według pacjentów, którzy zgromadzili się przy drzwiach była to dość dziwna scena.
Ale co tam pacjenci teraz liczą się oni i tylko oni, oni i tylko oni. Wskoczył na łóżko. Znowu zaczęli się całować. Sprawiała im to ogromną przyjemność. Dosłownie wpijali się w siebie. Ich języki wykonywały „taniec” namiętności. Ta rozkosz trwała dość długo. Lili w końcu zdecydowała się na następny krok. Zaczęła zdejmować jego bokserki. Wzdrygnęła się gdy dotknęła jego pośladków. To sobie wybrała miejsce ściągania gaci. Nie ma co. Normalnie t się już nie da przecież od tyłu to nie po bożemu. Ale może Boga w to nie mieszajmy już. Już było widać połowę pośladków chłopaka. Jejku jakie on ma boskie pośladki. Na szczęście lub niestety dla Lili i Sebastiana wpadła Daria. Ta kobieta stała tam od samego początku. Od samego początku obserwowała tych dwoje gołąbków. Jednak wcale nie reagowała. Dopiero teraz postanowiła interweniować. Ma kobieta wyczucie. Wpadła jak szalona. Po przepychała wszystkich gapiów. Zatrzasnęła drzwi i zasłoniła rolety. Sebastian i Lili nadal się całowali. Ach ci zakochani!!! Było już widać jego pośladki.
- LILIANO DA SILVA I SEBASTIANIE GOMEZ!!! – krzyknęła wściekła Daria.
Nie ma co ma kobieta powietrza w płucach. Jak się wydrze to klękajcie narody. Nie ma szans żeby się nie wystraszyć. To chyba dzięki temu, że kiedyś śpiewała. – Para momentalnie od siebie odskoczyła. Sebastian niestety wylądował na podłodze. Nie ma co. Ma chłopak szczęście jak cholera.
- Sebastian nic ci nie jest? – zapytała wystraszona dziewczyna. – Jesteś cały?
- Tak. Nie przejmuj się dam sobie radę. – powiedział zakładając bokserki.
- Na razie nic mu nie jest. Jak się ojciec dowie o tym co wy tu wyrabialiście to coś mu będzie. – powiedziała już nie tak bardzo zła Daria.
- Przecież jeszcze do niczego nie doszło. – oznajmiła Lili.
- Właśnie jeszcze. Niewiadomo co by tu się stało gdybym nie weszła! Nie widziałaś, że tyle ludzi się na was patrzy? Wiesz co oni teraz sobie o nas pomyślą, no i o Sebastianie. Już widzę te nagłówki w jutrzejszych gazetach. „Sebastian Gonzalez i Liliana da Silva uprawiali seks w szpitalu”, albo „Demoralizacja w szpitalach”.
Tak ta kobieta ma pomysły. Tylko kto by taki tytuł do gazety wymyślił? Pierwszy za długi, drugi trochę nie pasujący. No ale dobra. Tylko nie wiem po co tyle krzyku? Oni przecież tylko się całowali. Może nawet by nic się nie stało? Może by się opamiętali? No dobra może gdyby nie weszła to by się stało coś więcej, ale nie ma co gdybać.
- Mamo uspokój się. – powiedziała Lili.
- To może ja już pójdę? -
No jak się zaczyna robić gorąco to on ucieka. Zawsze był tchórzem i się tego nie wstydził. Ale jakoś wtedy nie mógł opuścić tej dziewczyny. Cos w niej było takiego, że przyciągało. Nie wiem co to jest ale ona każdego do siebie od razu przekonuje.
- O nie chłopcze. Miałeś porozmawiać z moją córką. Porozmawiać!!! Ona bardzo tego chciała. Obiecałeś mi i nie wykręcaj teraz kota ogonem! Masz tu zostać i spełnić życzenie mojej córki. Masz z nią rozmawiać. Powtarzam rozmawiać!!! Jeśli się dowiem, ze ta sytuacja się powtórzyła to możesz być pewien, że zawołam jej ojca i powiem co tu się działo. Możesz być pewien, że on nie będzie z tego powodu szczęśliwy. Co ja mówię on ciebie zabije. Więc się pilnuj. Pamiętaj ja wszystko widzę i słyszę. – powiedziała z groźną miną.
- Dobrze proszę panią. – powiedział przełykając głośno ślinę.
Facet, a tak się boi kobiety. No ale to nie była zwykła kobieta. To Daria da Sliva postrach wszystkich facetów, a w szczególności agentów. Więc chłopak ma wytłumaczenie.
- Mamo nie strasz go. – powiedziała leżąca dziewczyna.
- Ja go wcale nie straszę tylko uprzedzam.
- To dlaczego on się cały trzęsie?
- Bo w szpitalu jest zimno. Przeciągi są i się chłopaczek z zimna trzęsie. Pamiętajcie macie rozmawiać!!! ROZMAWIAĆ. – podkreśliła dobitnie. I wyszła zostawiając ich samych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
the_dirty_diana
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2874
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: | . neverland . | . mexico city . | . łwc . |

PostWysłany: Śro 20:39, 13 Maj 2009    Temat postu:

uśmiałam się z prób rozbierania Sebastiana czemu Daria musiała wejść ;( czekam na nowy odcinek ;>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 20:25, 26 Maj 2009    Temat postu:

Odcinek 3
Ostatnio dotarła do nas pewna rzecz. Już dawno ta historia dobiegła końca dla nas, dla was dopiero się zaczyna. Ale zauważyliśmy, że to nie jest, nie była i nie będzie normalna miłość między Sebastianem i Lili. Dlaczego? Bo oni nie są normalni. Już po pierwszym spotkaniu włazili na siebie, robili striptiz dla ludzi ze szpitala, zakochali się w sobie. Chodź Lili kochała swojego Sebastiana już na długo przed ich spotkaniem. Ona to już całkiem inna jest. Ale zostawmy to dziecko w spokoju. A Sebastian? Idąc tam miał tylko nadzieję żeby to spotkanie skończyło się jak najszybciej, a wychodząc ze szpitala czekał aż będzie mógł znowu ją zobaczyć. Jeśli czekaliście na kłótnie, awantury to ich nie znajdziecie, chodź wiadomo czasami będą się zdarzały. Historia od nienawiści do miłości? Nie ta. Więc jaka to historia? Od miłości do.... Tego nie powiemy. To jest opowieść o drodze do.... Tego też nie zdradzimy. Czy nasi bohaterzy będą mieli łatwą asfaltową drogę czy wąska polną dróżkę z dziurami? Która prowadzi to szczęścia? I czy w ogóle tu kiedykolwiek będzie szczęście? A jeśli tak t czy nie będzie przeplatało się z bólem, cierpieniem, niespełnieniem, łzami i rozpaczą? Tak dużo pytań, a odpowiedź znamy jak na razie tylko my. Żadne z nas nie jest wybitnym pisarzem/pisarką, więc wybaczcie nam jeśli jakieś zdanie jest źle złożone gramatycznie lub są tu błędy. My chcemy przekazać wam tą historię w jak najlepszy sposób, ale wiadomo nie wszystko nam wychodzi tak jak chcemy.
No to teraz melduje się na posterunku gnom gaciowy. Mam chyba najgorszy nick. No ale dobra, mówi się trudno i żyje się dalej. No to tak dzisiejszy odcinek poprowadzę ja. Od razu mówię, że nie byłem świadkiem tej sceny, no ale kazali mi to piszę. To co się tu wydarzy znam z opowieści. Mam nadzieję, że mi się nic nie pomieszało i wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Sebastian wrócił do swojego mieszkania. W głowie ciągle miał Lili. Wywarła na nim ogromne wrażenie. Sam nie wiedział dlaczego. Przed oczami ciągle krążyła mu jej twarz. Z tym rozbieraniem to trochę głupio wyszło, ale nie mogli się od siebie oderwać. Między nimi jest chemia.
Cały w skowronkach w paradował do mieszkania. Tam czekał już na niego jego menadżer i zarazem najlepszy przyjaciel Simon.
- Co ty taki zadowolony? – zapytał Sebastiana.
- Poznałem kogoś.
- Tylko nie mów, że to kobieta. Znowu!!! – odłożył gazetę, którą właśnie czytał.
- Tak kobieta, ale jaka. – rozmarzył się.
Swoją droga to mu się często zdarzało fantazjować o Lili. Nawet jak był przy niej to często w marzeniach układał sobie scenariusz „Jak by to było gdybyśmy byli razem?”
- Znowu źle na tym wyjdziesz. Laska pewnie pragnie sławy i chce cię tylko wykorzystać.
- Simon, Lili taka nie jest. Ona jest cudowna, piękna, delikatna, kochana. Wręcz idealna.
- Znowu się zaczyna. – westchnął. Podszedł do przyjaciela.
Powiem wam jedna rzecz gdyby nie Simon to Sebastian już dawno by zbankrutował. Wszystkie kobiety chciały go wykorzystać, a on im na to pozwalał. Tylko Simon trzymał puls na gotówce i kontach Sebastiana.
- Nic się znowu nie zaczyna. Lili jest inna.
- Ta jasne. Ostatnio też tak mówiłaś. I co? Dwadzieścia tysięcy poszło hen daleko.
- Wtedy się pomyliłem ale teraz tego nie zrobię. Poza tym ona ma pieniądze. Moje nie są jej na pewno potrzebne! – krzyknął idąc do kuchni, a Simon poszedł w jego ślady.
- W takim razie chce się wylansować.
- Nic z tych rzeczy. Na pewno nie. jej matka jest sławną piosenkarką.
- W takim razie chce się tobą zabawić. To pewnie jedna z tych rozpieszczonych panienek. Chce żeby o niej jak najwięcej w prasie pisali.
- Nie. – zaprzeczył. – Lili to miła i spokojna dziewczyna. Prasa o niej nie pisze.
- W takim razie na pewno pragnie żeby zaczęła. – nie dawał za wygarnął.
Gdybym nie wiedział, że robi to dla dobra Sebasiana, na pewno dałbym mu w pysk. Obrażał nasza małą Lili. Nasz promyczek wcale taki nie jest. Ale wybaczam mu to bo wtedy wcale jej nie znał.
- Simon przestań ona taka nie jest.
- Nie dasz przemówić sobie do rozumu? – zapytał
- Nie. – powiedział gryząc jabłko. – chcesz jedno?
- Możesz dać. – Sebastian rzucił do niego czerwone jabłuszko. Usiedli na przeciwko siebie przy stole – W takim razie powiedz gdzie ją poznałeś.
- Pamiętasz jak ci mówiłem o tym spotkaniu w szpitalu.
- No coś wspominałeś. Ktoś cię prosił i ty nie miałeś serca żeby odmawiać tej osobie.
- No tak właśnie. Daria da Silva poprosiła mnie żebym spotkał się z jej córką.
- Ta Daria da Silva? – zapytał z niedowierzaniem.
- Tak ta. Poprosiła mnie żebym spotkał się z jej córką, bo jest moją wielką fanką. Niechętnie ale się zgodziłem.
- Zakochałeś się w małolacie?
- A czy ja powiedziałem, że ona jest małolatą?
- Nie ale to się rozumie samo przez się. Twoje fanki to nastolatki i tylko nastolatki.
- Wyobraź sobie, że nie tylko. – powiedział urażony.
- Nie gniewaj się. Myślałem, że tylko takie się w tobie kochają.
- Jak widać nie tylko. Mam całą rzesze dojrzałych fanek.
- Chyba taką małą rzeszkę.
- Simon uważaj na słowa. Zawsze mogę zmienić menadżera jak mi się nie spodoba.
- No dobra już jestem cicho. – powiedział skruszony.
- Lili ma 22 lata.
- Mówiłem, że nastolatka.
- Simon dla ciebie wszystkie kobiety młodsze ode mnie to nastolatki. Ona już nie jest nastolatką.
- Nie wszystkie twoja siostra nie jest dla mnie nastolatka.
- Ciekawe czemu? – zapytał z przekąsem.
- Że niby ja coś do niej czuję.
- Sam to powiedziałeś. Poza tym ja uważam, że Karolina to jeszcze dziecko. Ma 20 lat.
- Ta jasne niedawno co nauczyła się chodzić prawda?
- Nie przesadzajmy. Jest jeszcze młoda i nic tego nie zmieni. A ty lepiej trzymaj się od niej z daleka. Nie będziecie dobrą parą. Poza tym w porównaniu do Lili jest młodsza.
- Dobra zostawmy twoja siostrze w spokoju. Mów co z tą Lili.
- No to Lili jest właśnie córką Dari.
- Zakochałaś się w córce najbardziej wymagającej kobiety na świecie?
- Daria wcale nie jest taka wymagająca.
ta jasne. On chyba nie mówi o tej samej Darii o której jest mowa.
- Dobra nie mów o jej matce tylko o niej.
- No więc prawnie nie poszliśmy ze sobą do łóżka w szpitalu. Ściągnęła ze mnie już nawet bokserki. – powiedział Sebastian. Simon patrzył się na niego jak na idiotę.
- Żartujesz prawda?
- Nie. robiłem jej sztuczne oddychanie, bo zemdlała i potem zaczęliśmy się całować. A potem to już tak samo jakoś poszło. Była tak pociągająca i tak ładna, że nie mogłem się oprzeć.
Simon wybuchnął śmiechem.
- Co cię tak śmieszy? – zapytał Sebastian.
- Muszę poznać tą dziewczyna. Na pewno świetna z niej babka. Jeśli takiego świętego co do niedawna na pierwszej randce całował dziewczyny w policzek to ona naprawdę musi być fajna.
- Bardzo śmieszne. Normalnie boki zrywać. – powiedział smutny.
- No, a kiedy znowu się z nią zobaczysz?
- Już niedługo. Rozmawiałem z nią i zaprosiła mnie na bal z okazji odejście Darii na „emeryturę”.
- I zamierzasz iść?
- A czemu nie? na pewno będzie fajnie. I poznam ja lepiej. – powiedział zadowolony.
- Tylko tym razem uważaj żeby całkiem ci tych bokserek nie zdjęła. Na wszelki wypadek załóż czyste i jakieś ładne. – zaczął rechotać ze śmiechu.
- Co ci dziś tak do śmiechu co? Podpisałeś jakiś kontrakt czy co?
- Nic z tych rzeczy. Po prostu rozbawiła mnie ta twoja historia. Tylko zastanawiam się dlaczego prawie zdjęła ci te bokserki, a nie całkiem?
- Bo weszła jej mama. – powiedział ponuro.
- Nakryła was jej matka!!! – krzyknął – No to już jesteś spalony.
- Właśnie, że nie. nic nam nie zrobiła. Kazała tylko rozmawiać i nic więcej nie robić.
- Daria zwariowała? Emerytura jej nie służy.
- Daj spokój. Fajnie było. Tylko zastanawia mnie jedna rzecz.
- Jaka?
- Dlaczego Lili leży w szpitalu? Wygląda na zdrową dziewczynę.
- To nie pytałeś się jej?
- A jak miałem to zrobić? – zapytał Sebastian. – Przecież to nie wypadało.
- No to teraz chłopie masz zagadkę.
- I to ogromną. Ale ja się dowiem dlaczego ona tam leży.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dulcemariamireina.fora.pl Strona Główna -> Więcej o NAS / Nasze opowiadania/telenowele / Romans / Dramat / Zapomniane, zaniedbane opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin