Forum www.dulcemariamireina.fora.pl Strona Główna

 Ona to on, a on to ona/ Odicnek 4

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 19:15, 27 Lut 2009    Temat postu: Ona to on, a on to ona/ Odicnek 4

FABUŁA:
Kiedyś byli przyjaciółmi. Mieli wtedy po kilka lat. Jedna kłótnia o jakaś głupotę przekreśliła ich przyjaźń. Od tamtej pory nienawidzą się. Nawet nie mówią sobie zwykłego „Cześć”. Zachowują się jakby ich wcale nie było. Są dla siebie jak powietrze. Chodzą do ostatniej klasy liceum. Powoli zbliżają się wakacje.
Ona jest istnym wulkanem energii. Zachowuje się jak facet. Ciągle wdaje się w bójki. Ostro baluje i często wlewa w siebie więcej alkoholu niż jej koledzy i znajomi. Gra w piłkę nożną, kosza, football amerykański. Czasami w szczególnych wypadkach chodzi w spódnicy, ale o sukience to już mowy nie było. Nie przywiązuje wagi do ubioru. Często znajduje sobie chłopaka na jedną noc i to ona wychodzi wcześniej zostawiając mężczyznę samego. Nie widzi nic złego w znajomości na jedną noc.
On jest jej przeciwieństwem. Z mężczyzną to on ma tyle wspólnego co koń z krową. Nie no teraz to może trochę przesadziłam. Wygląda jak mężczyzna, lubi kobiety, jednak zachowaniem nie przypomina swoich rówieśników. Nie oznacza to, że jest częścią roweru. Nic z tych rzeczy. To stu procentowy mężczyzna. Tak więc proszę go nie kojarzyć z częściami tego przyrządu. Nigdy się nie bił tak na poważnie. Jeśli już chodzi na imprezy to robi za kierowcę. Nigdy nie pije. Sporty? Jedynie szachy. Nie no oczywiście żartuje. Powiem tak jak musi to gra i nawet dobrze mu to wychodzi. Przywiązuje durzą wagę do ubioru. Zna się na modzie. Nigdy nie uprawiał przygodnego seksu. Musiał poznać dziewczynę by się z nią przespać. Jest znany i lubiany. Ma swoich kolegów, którzy grają w szkolonej drużynie.
Pewnej nocy zamieniają się ciałami. Wreszcie „on” zachowuje się jak chłopak, a „ona” jak dziewczyna. Tylko oni wiedzą, że zamienili się ciałami. Ich otoczenie jest zdziwione „dziwnym” zachowaniem przyjaciół. Ale nie przejmują się tym zbytnio oni zawsze byli dziwni trochę „normalności” zawsze się przyda. Zamiana oznacza kłopoty. I to nie małe kłopoty. Co z tego wyniknie? Czy uda im się powrócić do „siebie”?


Pomysł na telenowele i fabułę z filmu pt. „Męsko damska rzecz”. Oczywiście nie jest tak samo jak w filmie i nie będzie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sandy dnia Śro 20:28, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roszpunka92
'this is love'
'this is love'



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 21:13, 27 Lut 2009    Temat postu:

Ciekawie się zapowiada ;]]
Czekam na obsadę i odcinek ;]]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 21:54, 27 Lut 2009    Temat postu:

Obsada pojawi się dopiero po pierwszym odcinku.
Odcinek będzie po prologu, a ten już jutro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roszpunka92
'this is love'
'this is love'



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 0:48, 28 Lut 2009    Temat postu:

W takim razie czekam ;]]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 19:55, 26 Mar 2009    Temat postu:

PROLOG:
Mała dziewczynka z dwoma kucykami szła w stronę małej zielonej piaskownicy. Miała na sobie czerwoną spódniczkę przed kolano w malutkie serduszka. Biała bluzeczka na ramiączkach odkrywała jej opalone ramiona. W ręce trzymała wielkiego różnokolorowego lizaka. Podeszła do chłopaka bawiącego się w piachu traktorem. Woził pojazdem do, którego przyczepiona była przyczepka piasek. Ubrany był krótkie zielone spodenki i pomarańczową bluzkę z dziwnymi chińskimi nadrukami.
- Cześć Matt. – powiedziała Olivia jedząc kolorową słodką rzecz.
- Cześć. – odparł chłopak nawet nie podnosząc wzroku.
- Mam do ciebie sprawę. – zaczęła Olivia.
- Znowu? – tym razem podniósł oczy. Jego piękne orzechowe tęczówki skierowane były wprost na dziewczynę.
- Tak żebyś wiedział „znowu”. Pomożesz mi?
- To zależy od tego w czym mam ci pomóc. Wiesz, że nie umiem się bić. Więc jeśli chodzi o bijatykę to ja odpadam. – powiedział mały chłopiec.
- Wiem. Doskonale o tym wiem. Nie jestem, aż taka głupia. – przewróciła oczami. – Chcę byś oddał mi swoje spodnie.
- Spodnie? Czyś ty zwariowała?
- Tak spodnie i nie zwariowałam.
- Ale po co ci moje spodnie. – dopytywał się Matt. – Nic nie rozumiem z tego co mówisz.
- Czy ty widzisz co ja mam na sobie?
- No masz ładną czerwoną spódnicę i do tego białą koszulę. Świetnie ze sobą te kolory współgrają. Chodź ja bym jeszcze coś tu dodał.
- Przestań dobra. Chodzi o to że mam na sobie spódnicę. Rozumiesz SPUDNICĘ!!!!
- No i ładnie w niej wyglądasz. Lepiej niż w spodniach. – uśmiechnął się szczerze. Zawsze się do wszystkich uśmiecha. To jest jego znak rozpoznawczy. Zawsze można było na jego twarzy zobaczyć śnieżnobiała ząbki.
- Nie denerwuj mnie! Przecież ja nie chodzę w spódnicach!!!
- Ale jest ci w nich dobrze. Ładnie wyglądasz. – uśmiech nie znikał z jego twarzy. Jak przystało na wiecznego optymistę oczy też mu się śmiały.
- Możesz przestać? Ja mama sześć lat i nie mam zamiaru pokazywać jeszcze swoich atutów. Jestem na to za mała! To mama się uparła żeby mnie w to ubrać.
- Przecież nie pokazujesz niczego. Ładnie w tym wyglądasz i nie rozumiem o co ci chodzi!!! 0- Matt był wyraźnie podenerwowany. Nie lubił niejasnych sytuacji. Olivia często wyprowadzała go z równowagi.
- Pomóż mi. Zdejmij te spodnie i nie gadaj.
- Ale w czym ja będę chodził jak je zdejmę?
- Oddam ci moją spódnicę. – poinformowała go Olivia. – Nie martw się nie zostawiłabym cię w samych gaciach. Aż taka zła to ja nie jestem.
- Zwariowałaś!!!! Nie będę chodził w spódnicy!!! Zapomnij!!! Nie jestem babą!! Lubię być schludny ale na pewno nie założę tego czegoś!!!
- Ale to nie jest coś tylko spodnie ale bez nogawek.
- No to sama sobie chodź w tych „spodniach bez nogawek”. Ja nie mam zamiaru zakładać ich.
- Ale ja chcę z nogawkami!!! – krzyknęła zdenerwowana Olivia.
- Ja też chcę z nogawkami!!! – jedno i drugie było zdenerwowane, złość po prostu z nich kipiał, a to nie wróżyło nic dobrego.
- Maska podróbko człowieka zdejmuj spodnie!!!
- Że jak mnie nazwałaś?
- Lalusiu zdejmuj spodnie!!! – krzyknęła mała dziewczynka.
- Lalusiu? Teraz to przegięłaś!
- Daj te spodnie i nie gadaj już.
- Nie dam ci!!! A z naszą przyjaźnią koniec!!! – krzyknął i szybkim krokiem ruszył w stronę domu
- Matt nie obrażaj się!! Już nie musisz mi pożyczać tych spodni. Przepraszam nie chciałam. – krzyczała płacząc. Jednak Matt nie słuchał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 22:52, 07 Kwi 2009    Temat postu:



Odcinek 1

Młoda dziewczyna wstała z łóżka. Chodź głowa piekielnie ją bolała nie przejmowała się tym. Była już do tego prawie przyzwyczajona. Prawie każdego ranka czuła to nieprzyjemne przeszywające jej część ciała uczucie. Chyba powinna się do tego całkiem przyzwyczaić w końcu tyle razy już to czuła. Jednak jak widać Olivia nie potrafi przyswajać się szybko do niektórych odczuć i sytuacji. Stanęła na środku niewielkiego pokoiku. Jego wyposażenie było dość skąpe. Na środku stało duże trochę nie wygodne łóżko. Po obu stronach mebla stały dwie nocne szafeczki. Do pomieszczenia wpadało niewiele światła, które przechodziło przez małe okno, zasłonięte zieloną zasłonką. Naprzeciw łóżka stała szafka na ubrania, a tuż obok niej stał telewizor na czymś co miało chyba przypominać stolik. W rzeczywistości jednak wyglądało jak kilka nierówno zbitych desek. Po prawej stronie były drzwi do łazienki. Pomieszczenie to było niewielkie. Ledwo starczało miejsca na prysznic, który był miniaturowych rozmiarów, umywalkę i sedes. Ale czego można się spodziewać po podrzędnym motelu? Standard i tak był lepszy niż w wielu innych miejscach tego typu. Olivia często odwiedzała takie miejsca. Była ich stałą bywalczynią.
Po całym pokoju porozrzucane były ubrania. Jej bluzka leżała na telewizorze, szorty znajdowały się na środku pokoju. A bielizna wisiała na lampce, która stała na nocnym stoliku. Dziewczyna pośpiesznie zebrała ubrania. Wyciągnęła telefon z tylnej kieszonki spodenek. Zegarek wskazywał 5:30.
- Cholera spóźnię się. – zaklęła Olivia.
Szybko zaczęła zakładać swoje ubrania. Szukała jeszcze torebki. Znalazła ją przy wejściu. Była już gotowa. Zostawiła jeszcze tylko na stoliku 50 $ i ruszyła do wyjścia. Zostawiła chłopaka samego. Układ był prosty. Bawią się razem przez jedna noc. Zarówno ona jak i on czerpie z tego przyjemność. Tak zwany handel wymienny. Potem żadne nie miało mieć do siebie nawzajem pretensji. Zapominali o wszystkim. Problemem był nocleg. Zazwyczaj do swoich domów nie mogli jechać. Olivia mieszka z rodzicami. A jej potencjalni koledzy do łóżka są na garnuszku swoich rodziców tak jak ona, bądź zamieszkują akademik. Dlatego prawie zawsze lądowała z kolesiami w motelach. Zawsze deklarowali się, że to oni zapłacą za nocleg, jednak Olivia wolała być niezależna. Nie lubiła gdy faceci za nią płacili dlatego zawsze po upojnej nocy na szafce zostawiała pieniądze.
Wracała do domu swoim starym samochodem. Już dawno domagała się nowego auta, jednak rodzice powiedzieli, że dopóki jeździ to nie dostanie nowego. Poza tym po co jej był ten pojazd? Do szkoły i tak dojeżdżała autobusem. Taki wymóg dyrektora. A tak przy okazji to z tego dyrektora niezły dziwak
Z każdą minutą miała coraz mniej czasu, by dojechać do domu. Włożyła do swojego radia kasetę. Nowego odtwarzacza muzyki do samochodu rodzice też nie chcieli jej kupić. Dopóki gra będzie miała to. Z głośników zaczęła wydobywać się muzyka. Olivia zaczęła nucić melodię.

I don't wanna be the girl who laughs the loudest
Or the girl who never wants to be alone
I don't wanna be that call at four o'clock in the morning
'Cause I'm the only one you know in the world that won't be home

Aahh, the sun is blinding
I stayed up again
Oohh, I am finding
That's not the way I want my story to end

I'm safe
Up high
Nothing can touch me
But why do I feel this party's over?
No pain
Inside
You're my protection
But how do I feel this good sober?
(Piosenka: [link widoczny dla zalogowanych])

Dojechała do domu. Wysiadła z samochodu. Zegarek wskazywał już 6:30. Miała tylko pół godziny, by wrócić niepostrzeżenie do pokoju. Poszła do drzewa stojącego niedaleko domu. Zaczęła wspinać się do roślinie. Miała już w tym wprawę. Za każdym razem gdy nie spędzała nocy w swoim miejscu zamieszkania musiała taką drogą przedostawać się do swojego łóżka. Wspięła się już na koronę drzewa. Gałęzie były grube. Olivia nie musiał się martwić, że zaraz spadnie i zostanie przygnieciona wielkim kawałkiem drewna. Znajdowała się już prawie przy ścianie domu. Okno do jednego z pokoi było otwarte. Łatwo się domyślić, że to była sypialnia dziewczyny. Każdej nocy gdy nie było jej w domu zostawiała je otwarte. Musiała jakoś dostać się do pokoju. O wejściu prze drzwi nie było mowy. Rodzice od razu domyśliliby się co robiła ostatniej nocy. Nie było o tym mowy. Olivia nie lubiła słuchać kazań. Tym bardziej gdy wychodziły one z ust jej stworzycieli. Sami nie byli lepsi, a jej prawili morały. Nie wzięli ślubu z miłości. Powodem do tego by stanąć na ślubnym kobiercu była właśnie mała Olivia. Gdy mieli po osiemnaście lat pani Nielsen zaszła w ciąże. Nie było innego rozwiązania pan Nielsen musiał ponieść konsekwencje. W wieku dziewiętnastu lat wzięli ślub i urodziło im się dziecko. Może i z biegiem czasu pokochali się, ale dla Olivii to nie ma znaczenia. Nie lubi gdy rodzice prawią jej kazania i robi wszystko by uniknąć morałów. Weszła do swojego pokoju. Zegarek wskazywał 6:45.
- Zostało mi jeszcze piętnaście minut. Całkiem niezły wynik. – powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.
Zdjęła z siebie wczorajsze ciuchy. Założyła piżamę i skierowała się do wielkiego łóżka z czerwoną pościelą. Położyła się na posłaniu i okryła od stóp do głów. Chciała zasnąć, ale po co? Przecież i tak za piętnaście minut miała przyjść jej mama by ja obudzić. Tak też się stało. Zza drzwi usłyszała głos matki.
- Olivia wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły.
- Już wstaję!!! – krzyknęła niezadowolona dziewczyna.
Olivia uwielbiała spać. Jednak jej nocny tryb życia jej na to nie pozwalał. No ale coś za coś. Przynajmniej ma pocieszenie w tym, że już niedługo będą wakacje i w końcu porządnie wyśpi się ale w dzień. Wstała niechętnie z łóżka. Powoli skierowała się do łazienki. Wzięła zimny prysznic, by się orzeźwić i co najważniejsze rozbudzić. Zaczęła wcierać w swoje ciało balsam pod prysznic o cytrynowym zapachu. Musiała jakoś zmyć z siebie zapach alkoholu. Jednak było to trudne. Za każdym razem gdy wracała z imprezy próbowała tego samego sposobu – prysznic. Czasami przynosiło to oczekiwane skutki, a innym nie. Wyszła spod prysznica. Po skończeniu codziennej toalety postanowiła się ubrać. Założyła to co zwykle. Jej stały zestaw składał się z poprzecieranych szortów, które czasami nie zakrywały nawet kilku centymetrów jej ud. Na górę założyła bluzkę na ramiączkach. Oczywiście musiał być obowiązkowo ogromny dekolt. W młodości Olivia nie lubiła eksponować swojej kobiecości, ale wraz z wiekiem przeszło jej to. Teraz na każdym kroku pokazywała swoim ubiorem i wyglądem swoją płeć. Ale jej zachowanie mówiło zupełnie co innego.
Zeszła na dół by zjeść śniadanie. Jej rodzice już dawno siedzieli przy stole.
- Dzień dobry kochanie. – powiedział pan Nielsen
- Cześć tato. – odpowiedziała Olivia. Jej ton wskazywał na to, że po raz kolejny nie jest w sosie. Ale ona nigdy nie była w sosie. Z resztą ona mało kiedy w domu była w dobrym humorze. Co innego w szkole. Tam zawsze była szalona i radosna.
- Znowu nie masz humoru? Co się stało? – zapytała jej mama
- Nie wyspałam się. – oznajmiła dziewczyna jedząc jajka z bekonem.
- Przecież poszłaś wczoraj o siódmej spać. To aż 12 godzin snu. Nie wystarcza ci?
- Ta dwanaście godzin snu? To chyba ty tyle śpisz. Ja spałam zaledwie dwie godziny albo i mniej. – pomyślałam – Nie wiem tak jakoś coś się ze mną dzieje.
- Może powinnaś pójść do lekarza. – zaproponowała pani Nielsen. Zawsze bała się o córkę. W młodym wieku została matką i nie była gotowa na macierzyństwo. Wiedziała, że popełniła wiele błędów wychowawczych, ale teraz jest za późno by je naprawić.
- Zwariowałaś mamo? Lekarz powie mi, że mam więcej spać i tyle. To, to i ja wiem. Ale przez tą głupią szkołę nie mam czasu na spanie. Nie rozumiem po co mam tam chodzić skoro egzaminy i wszystko mam już zdane. Ten dyro jest nienormalny. – Olivia przewróciła oczami.
- Kochanie pan dyrektor chce żebyście się więcej nauczyli. Dba o was. – powiedział ojciec dziewczyny.
- To niech dba sobie o innych. My i tak już odchodzimy z tej szkoły. Mógłby chodź raz okazać się człowiekiem i nam odpuścić.
- Kochanie nie denerwuj się. – powiedziała pani Nielsen
- Nie denerwuje się i już muszę iść, bo spóźnię się na autobus. – powiedziała wstając od stołu. Szybko wyszła z domu, po drodze rzucając rodzicom zwykłe „cześć”. Olivia nie okazywała rodzicom nigdy swoich uczuć. Trzymała ich od siebie na dystans. Z ojcem miała lepszy kontakt. Czasami w chwili słabości zwierzała mu się i prosiła o radę.
***************************************************
Młody chłopak siedział wraz z rodzicami w jadalni. Wszystko było tu czyste, idealne. Każdy szczegół pomieszczenia był staranie zaplanowany. Nawet miejsca, w których mieli usiąść zostały wyznaczane już dawno temu i od tamtej pory każdy jadał tam gdzie był jego kawałek stołu. Na śniadanie była tak jak zawsze owsianka. Cała rodzina zajadała się tym przysmakiem. Tak samo jak i pomieszczenie osoby znajdujące się w nim były idealne. Pani Evans w kremowym kostiumie, który wspaniale na niej leżał. Włosy upięte w kok. Żaden kosmyk nie wychodził i nie przeszkadzał jej. Samej było dość trudno upiąć sobie tak włosy i to jeszcze tak długie. Dorota by zdążyć do pracy wstawała o 5 rano. Zajmowało jej to dużo czasu, jednak efekt był wspaniały. Pracowała w wielkiej firmie jako kierowniczka działu. Musi dawać przykład swoim współpracownikom. Przy niej każdy czuje się taki nie idealny, nie poukładany, bałaganiarski. Natomiast pan Evans ubrany był w spodnie od garnituru i idealnie wyprasowana niebieską koszulę. Pracował w szkole. Do pracy musiał codziennie rano dojeżdżać gdyż pracował w sąsiednim mieście. Uczył historii i matematyki. Na jego lekcjach uczniowie bali się nawet mrugnąć okiem. Dyscyplina musiała być. Matt siedział w niebieskich jeansowych rurkach, białej koszuli i czarnym krawacie, który nie był zaciśnięty.
- Synku ściśnij sobie ten krawat. – poprosiła Dorota.
- Mamo ale to będzie źle wyglądało. – zaprotestował Matt. Uwielbiał matkę, ale nienawidził jej pedantyzmu. Buntował się przeciwko tej idealnej atmosferze.
- Nie ważne jak będzie wyglądało. Ważne, że będzie schludnie. – oznajmiła spokojna pani Evans. Jej spokój doprowadzał niektórych do szału. W każdej sytuacji była opanowana. Trzymała nerwy na wodzy. Mało kto słyszał jej krzyk. Ludzie zastanawiali się czy ona, w ogóle podnosiła kiedykolwiek w życiu głos.
- Ale..... – zaczął Matt.
- Matt nie dyskutuj z matką. – powiedział David. Taki sam idealista jak żona. – Zawiąż porządnie ten krawat.
- Dobrze tato. – powiedział chłopak i niechętnie zawiązał „porządnie” krawat. Nienawidził tych rozkazów. One nie pozwalały mu żyć tak jak chciał. W domu musiał być jeszcze bardziej grzecznym, miłym, pomocnym chłopakiem niż był naprawdę.
- Od razu lepiej. – uśmiechnęła się Dorota gdy syn wykonał jej polecenie.
- Ja już muszę iść. Jak zaraz nie wyjdę to spóźnię się na autobus. Przepraszam. – powiedział Matt i wstał od stoły.
- Dobrze synku idź. Tylko się zachowuj w tej szkole. – oznajmił David.
- Dobrze tato. – odparł i zniknął za drzwiami.
******************************************
St. Augustine to piękne i malownicze miasto leżące w stanie Floryda. Liczy on około 12 tysięcy mieszkańców. Olivia i Matt wychowywali się właśnie w tej miejscowości. Zaprzyjaźnili się i znienawidzili. Byli sąsiadami. Od kiedy zostali wrogami tylko czasami zauważali swoja obecność. Jeździli tym samym autobusem, mieli razem zajęcia, a mimo to nie zauważali się. Wiele razy próbowano ich ze sobą pogodzić jednak nikomu się tego nie udało dokonać. Nic nie pomagało.
Olivia weszła do autobusu. Chciała zająć swoje miejsce, jednak ono było już zajęte. Nie lubiła gdy ktoś siadał na jej miejsce. To był jej fotel i tylko jej.
- Przepraszam pana bardzo ale to moje miejsce. – powiedziała uprzejmie. Zero reakcji. Nawet się nie odwrócił siedział i nadal rozmawiał z kolegą, który siedział za nim. – Przepraszam to moje miejsce. – powtórzyła ponownie. Jednak nadal zero reakcji. Nie wytrzymała. Pociągnęła go za koszulę. Zawsze była nerwowa. – Posłuchaj idioto to moje miejsce i z łaski swej rusz swój zgrabny zadek i zjeżdżaj z mojego fotela!!! – krzyknęła.
Poskutkowało. Chłopak odkręcił się. To był Matt. No tak zapomniała, że to kiedyś też było i jego miejsce. Gdy byli mali razem jeździli do szkoły i to były właśnie ich miejsca. Każdego ranka od kłótni ścigali się kto pierwszy zajmie to miejsce. Zawsze wygrywała Olivia. Matt nie kłócił się o nie. Był zbyt wychowany, by kazać dziewczynie zjeżdżać z fotela. Ale panna Nielsen nie była taka. To jej miejsce i będzie o nie walczyła. Chodź jeszcze ani razu nie musiała. Najgorsze w ej całej sytuacji było to, że przez przypadek powiedziała komplement w kierunku Matta. Miał zgrany tyłeczek, wszyscy o tym wiedzieli, tylko Olivia zaprzeczała. Ale teraz całkiem przez przypadek palnęła taką gafę. Nie mogła sobie tego wybaczyć.
- Czy pani czegoś ode mnie chce? – zapytał odkręcając się.
- Tak żebyś zniknął idioto. – pomyślała, jednak nie mogła tego powiedzieć. – Czy mógłby pan zejść z mojego miejsca? – zapytała
Wzrok wszystkich, którzy siedzieli akurat w autobusie skierował się na tą parę.
- Niestety nie mogę. – powiedział z uśmiechem na ustach. Gdyby mogła wybiłaby mu te bialutkie ząbki z twarzyczki. Za każdym razem gdy je widziała coraz bardziej ją denerwowały. Olivia z natury była nerwowa, a w stosunku do Matt tym bardziej. Wszystkie zdjęcia, które miała i on był na nich wylądowały w koszu, w piecu, został pocięte, bądź służyły jako tarcze do strzelania. Tak to była obsesja.
- A to niby dlaczego? – zapytała starając opanować gniew.
- Bo ja byłem tu pierwszy.
- Ale to moje miejsce. – powiedziała Olivia. Czuła, że zaraz wybuchnie.
- Ale tu nigdzie nie ma napisu, że ono jest twoje. To państwowy autobus i nie ma rezerwacji.
- Mylisz się ono jest podpisane. Zobacz o tu jest napisane. – powiedziała Olivia i pokazała napis. Olivia. Napis został wyrzeźbiony już dawno. Zrobiono go za pomocą cyrkla. Nie był za ładny, ale gdy Mat go robił miał zaledwie pięć lat. Tak dobrze przeczytaliście Matt. Ten sam Matt. Obok był napis „Matt” jednak po kłótni Olivia robiła wszystko by napis zniknął. Pozostał po nim tylko ślad, jednak nie dało się niczego rozczytać. – Tak więc zejdź.
- Nie zejdę. – powiedział z uśmiechem.
- Co tym razem? – zapytała kipiąca ze złości dziewczyna.
- Skąd mam wiedzieć, że to akurat o ciebie chodzi? Przecież na tym świecie jest wiele Olivii.
- Ale to naprawdę moje miejsce!!!
- Nie wierzę ci. Na pewno mnie oszukujesz.
- Złaź stąd Idioto i mnie nie denerwuj!!!! – krzyknęła wściekła dziewczyna.
- Po co te złości? Nie krzycz na mnie. Przecież można to rozwiązać drogą pokojową. – uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Złaź!!! – krzyknęła najgłośniej jak tylko potrafiła.
- Ślicznotko nie złość się tak. – powiedział powstrzymując się od śmiechu.
- Teraz to przegiąłeś!!!! – wrzasnęła i rzuciła się na niego z pięściami. Matt nie umiał się bronić. Przyjmował każdy cios dziewczyny. Ona za każdym razem uderzała mocniej. Chciała wyładować swoja całą złość. Chciała pokazać mu jak ona cierpiała po tym jak zostawił ja tam przy piaskownicy. Kilku chłopaków zaczęło odciągać Olivię od Mata jednak nie dawali rady. Ona była za silna. Skrywana złość dodawała jej tyle siły. Wszyscy patrzyli bezradnie jak ten wulkan energii bije tego biednego chłopaczka. Na szczęście do autobusu wsiadła jedyna osoba, która potrafiła postawić do pionu Olivię. Była to jej przyjaciółka Martha.
- OLIVIO!!!! – krzyknęła i od razu podbiegła do przyjaciółki. Złapała jej ręce. Początkowo nie dawała rady jej powstrzymać jednak panna Nielsen opanowała się. – Dziewczyno co ty wyprawiasz?
- Ja? – zapytała zmęczona Olivia.
- Tak ty!!! Co to miało znaczyć? Chciałaś go zabić? Przecież to chuchro nie dało rady się bronić.
- Nie moja wina, że to mięczak. – oświadczyła panna Nielsen.
- Ale twoja wina, że go pobiłaś. Przeproś go teraz.
- Żartujesz sobie? Ona zajął moje miejsce.
- Nie żartuję. Przeproś go. – oświadczyła Martha.
- Nie mam najmniejszego zamiaru. A może sobie siedzieć na tym miejscu mi już nie zależy na nim. Jest stare i zniszczone, znajdę sobie nowe. – powiedziała Olivia i z podniesioną głowa poszła w głąb autobusu. Tymczasem Matt doprowadzał się do porządku po spotkaniu z „potworem”.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 16:57, 13 Kwi 2009    Temat postu:


Odcinek 2


Szła szerokim, szkolnym korytarzem. Wszystkie oczy były skierowane na jej osobę. niektórzy mogliby się speszyć takim zainteresowaniem. Wszyscy ale nie ona. To była jej scena. Czuła się tu tak samo dobrze jak aktorka stojąca na deskach teatru czy też przed kamerą. Z taką tylko różnicą, że ona nie grała. Nie musiała niczego udawać. Była silna, twarda i nieposkromiona. Szkła z głową podniesiona wysoko do góry. Niczego się nie bała. Czy zawsze taka była? Raczej nie. To znaczy od urodzenia była zbuntowana. Już w dzieciństwie dała się wszystkim we znaki. Jednak po kłótni z Mattem stała się jeszcze bardziej zimna, silna i trzymała ludzi na odległość. Kiedyś on ją hamował. Doprowadzał do pionu. Zawsza mogła na niego liczyć. Gdy go zabrakło cząstka jej osobowości uciekła razem z jego odejściem. Miejsce miłej trochę zbuntowanej dziewczyny zajęła twarda kobieta, która musiała sobie sama radzić. Dopiero po kilku latach przyjęła pomoc. To Martha wyciągnęła do niej pomocna rękę. Chciała się z nią zaprzyjaźnić. Olivia, jej postawa i postępowanie bardzo ją intrygowało. Z czasem po wielkich trudach zaprzyjaźniły się. Wymagało to jednak dużej determinacji i zaciętości ze strony Marthy. Potem Olivia weszła do paczki swojej przyjaciółki. Wreszcie po wielu latach samotności ktoś się nią zainteresował. Znalazła przyjaciół. Już nie była sama. Jednak nawet oni nie byli w stanie do końca skruszyć lodu z serca Olivii. Dla nich była miła dla innych nie koniecznie. Po wielu próbach pokazania jej, że inni są tak samo mili i przyjaźni jak oni poddali się. Przy nich utracona cząstka Olivii powracała do niej. Jednak gdy jej przyjaciele musieli odejść by coś załatwić ona znowu stawała się zimna. Dlaczego? Tego nie wie nawet ona. Wytworzyła niewidzialny mur przez który mogli pokonać tylko niektórzy.
Stanęła przy swojej szafce. Starała się sobie przypomnieć magiczny szyfr by otworzyć szafkę. Przez tyle lat chodzenia do tej szkoły nie nauczyła się dobrej kolejności cyferek.
- Cholera jak to szło? 7382? Nie to było jakoś inaczej. Głupia szafka!!! – krzyknęła Olivia i kopnęła metalowy mebel. Bardzo szybko się denerwowała.
- Możesz mi wyjaśnić co miało znaczyć to ranne przedstawienie w autobusie? – zapytała Martha stojąc za dziewczyną. Nie lubiła gdy Olivia urządzała takie sceny. Cyrki jakie urządzała zamiast kompromitować ją w oczach innych sprawiały, że ludzie jeszcze bardziej do niej lgnęli i ją podziwiali. Trochę to dziwne i niezrozumiałe, ale kto zrozumie nastolatków?
- Chciałam usiąść na swoje miejsce jednak ten pan mi je zajął. A potem wyprowadził mnie z równowagi. – oznajmiła Olivia nadal męcząc się z szyfrem.
- Ile razy mam ci powtarzać, że to nie jest żaden PAN tylko MATT? Przecież ty ty doskonale o tym wiesz!!!
- Mniejsza o większość. Zostawmy tego palanta w spokoju. Znasz szyfr do mojej szafki? – zapytała uśmiechając się. Chciała rozładować tym nieprzyjemną atmosferę. Doskonale wiedziała, że Martha zna szyfr. W końcu to ona każdego ranka ją otwiera.
- Oczywiście, że znam. – powiedziała i podeszła do szafki z kłódką. – Mogłabyś się go w końcu nauczyć. Przecież to twoja szafka, a nie moja.
- Nie wiem czy się opłaca. Już niedługo koniec roku. Nie watro sobie zaprzątać głowy. – oświadczyła wyjmując z dopiero co otwartej przez koleżankę szafki. Martha oparła się o metalowy mebel. Zachowanie koleżanki ją irytowało. Czasami Olivia doprowadzała ją do szewskiej pasji. Ale zaraz po tym uśmiechała się, przepraszała i było dobrze. Blondynka nie potrafiła omówić i gniewać się na przyjaciółkę. Zawsze jej we wszystkim pomagała i przebaczała.
- Wracając do Matta... – zaczęła Martha.
- Mówisz o tym panu, który zajął MOJE miejsce? – zapytała Olivia dobitnie podkreślając przedostatnie słowo. Właśnie takie zachowanie wyprowadzało Marthę z równowagi.
- Olivia przestań dobra!!! Nie zachowuj się jak idiotka. Przecież doskonale wiesz o kim mówię!!!
- Dobra, już dobra. Przepraszam. Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi.
- No to ty nie zachowuj się jak rozwydrzone dziecko!!! Nie powinnaś go bić!!! Coś ty sobie myślała? Przecież on ci nic nie zrobił!!!
- Jak nic jak zrobił!
- Niby co? – zapytała Martha. Jej cierpliwość powoli sięgała granic. Zazwyczaj była wyrozumiałą i spokojną osobą. Jednak dzisiejsze zachowanie przyjaciółki było dla niej skandaliczne. Nie mogła zrozumieć Olivi. Nie pojmowała jej niechęci i wrogości względem Matta. Martha lubiła tego chłopaka. Z resztą on też żywił do niej przyjaźń. Nie mogła pojąć co kieruje jej przyjaciółką. Wiedziała, że Olivia i Matt byli kiedyż przyjaciółmi. Znała tą historię na pamięć. Za każdym razem gdy Olivia wypiła „odrobinę” za dużo opowiadała wszystkim tą historię do znudzenia. Oczywiście na tych imprezach nie było Matta. Przy nim udawała, że zapomniała o ich przyjaźni. Martha mając tak obszerną wiedzę tym bardziej nie mogła zrozumieć dlaczego między tą dwójką była taka niechęć. Jej kłótnia o spodnie wydawała się bezsensowna. Z resztą prawie każdy uważa, że to nie był powód by przerwać przyjaźń. Ich zachowanie było śmieszne.
- Usiadł na moim miejscu!!! – oświadczyła Olivia. Tymi słowami wyprowadziła z równowagi swoją przyjaciółkę. Panna Nilsen była strasznie uparta i denerwująca.
- Wiesz co? Ta rozmowa nie ma najmniejszego sensu. Zachowujesz się jak dziecko. Gdy dorośniesz to mnie o tym powiadom. Wtedy porozmawiamy. – powiedziała Martha i odeszłą od przyjaciółki. Obydwie dobrze wiedziały co zaraz się stania. Olivia ją przeprosi, a ona jej wybaczy. Tak było zawsze.
- Martha poczekaj!!! – zawołała Olivia. Szybko podbiegła do przyjaciółki. Chodź korytarz był bardzo zatłoczony ona szybko znalazła się przy przyjaciółce. Zawsze gdy szła wszyscy ustępowali jej drogi jak przed jakimś królem. Mógłby być największy ścisk, a ona przeszłaby nie dotykając nikogo. Dlaczego? Nikt nie chciał stanąć oko w oko z Olivią Nilsen. – Przepraszam. Nie powinnam się tak zachowywać. Wybaczysz mi?
- Oczywiście, że tak. Przecież wiesz, że nie potrafię się na ciebie gniewać. – zaśmiała się. Olivia i Martha przytuliły się, a następnie ruszyły w kierunku klasy.
****************************************
Matt wraz ze swoimi przyjaciółmi stali na dworze. Jak zawsze byli roześmiani. Oni nigdy nie byli w złym nastroju. Nawet gdy przegrywali mecz urządzali imprezy. W każdym nawet najgorszym wypadku znajdowali dobre strony. Potrafili cieszyć się ze wszystkiego. Czasami Matt zastanawiał się co on w ogóle z nimi robi. On wychowany chłopak z dobrej rodziny zadawał się z nieokrzesanymi młodymi ludźmi. Jednak on w głębi duszy też taki był. W ich towarzystwie nie był aż tak posłuszny, poukładany i grzeczny jak w domu.
Podszedł do nich Bill.
- Nie uwierzycie ci się wczoraj stało! – zawołał szczęśliwy chłopak. Wyraźnie cos musiało się wydarzyć. On zawsze był wesoły ale dziś przechodził samego siebie. Radość wprost z niego emanowała. Oczy same mu się śmiały.
- No to może najpierw powiedziałbyś o co chodzi, a my potem ci powiemy czy uwierzymy. – zaproponował Matt.
- Matt nie mów do niego tak zawile. Przecież wiesz, że do niego trzeba prosto. – oświadczył Jason mrugając do przyjaciela. – No dobra Bill powiedz co się stało.
- Jak wam powiem to padniecie z wrażenia!!! – krzyknął ucieszony chłopak.
- No ale co się stało. – dopytywał się Kevin.
- Nie uwierzycie mi.
- BILL!!! – krzyknęli wszyscy zgromadzeni
- Dobra już mówię. Co wy tacy nerwowi? Zgadnijcie z kim spędziłem dzisiejszą noc. – powiedział zadowolony chłopak.
- Bill jak zaraz nie powiesz o co chodzi i co się stało to oni cię rozszarpią. – powiedział Matt wskazując czerwonych z wściekłości kolegów. Rzeczywiście byli na niego tak wściekli, ze gotowi byli go rozszarpać i rzucić psom na pożarcie.
- Chciałem potrzymać was w napięciu. – wyjaśnił Bill
- Już to zrobiłeś. A teraz mów o co chodzi. – ponaglał go Daniel.
- Dzisiejszą noc spędziłem z Olivią Nielsen! – prawie wykrzyczał tą radosną wiadomość. Wszystkim jego przyjaciołom opadła szczęka.
- Tą Olivią? – Nick chciał się upewnić.
- Tak tą złośnicą.
- Nie no stary to gratulacje. – wszyscy zaczęli składać przyjacielowi gratulacje.
- Nasz mały Bill poskromił złośnicę. Kto by pomyślał. – zaczęli się śmiać. Wszyscy śmiali się, wszyscy prócz Matta. Chłopak jako jedyny nie gratulował przyjacielowi. Nie mógł uwierzyć w to co powiedział Bill. To nie mogło być prawdą. Jego kumpel nie mógł przespać się z jego największym wrogiem. To nie możliwe. Ona na pewno nie poszłaby do łóżka z Billem. To było nie możliwe. Wciąż bił się z myślami. Nie mógł uwierzyć. To było dla niego niezrozumiałe dlaczego Olivia miałaby się przespać z Billem? Przecież to ten sam Billi, który do niedawna myślał, że dzieci przynosi bocian. To ten sam chłopak, który do siódmego roku życia robił w majtki. Bill nigdy nie pokazywał swojej inteligencji, której prawdopodobnie wcale nie posiada. Jakim cudem on zaciągnął ją do łóżka? Matt myślał, ze jego była przyjaciółka bardziej się ceni. Ale jak widać się mylił.
- Czy wam już całkiem odbiło? – zapytał Evans gdy wszyscy pozostali cieszyli się szczęściem kolegi.
- O co ci chodzi? – zapytał Billi.
- Przespałeś się z tą dziewczyną i jeszcze się z tego cieszysz, wszystkim chwalisz? Dobrze się czujesz?
- Matt to, że ty nie przepadasz za Olivią nie oznacza, że wszyscy od razu musimy jej nie lubić. – powiedział Jason.
- Ni o to chodzi.... – zaczął Matt.
- Tak? Gdyby chodziło o jakąż inna dziewczynę to byś tak nie zareagował. Masz alergię ba Olivię. Przyznaj się. Ty jej nie lubisz ale my tak. Zrozum wreszcie, że ona nie jest taka zła. Każdy chłopak z naszej szkoły chce z nią być. Jeśli pozwoli mu się pocałować to każdy jest w wniebowzięty. Wszyscy chłopcy za nią szaleją. – powiedział Kevin.
- Nie każdy. – oświadczył Matt.
- Wiemy, ze ty jesteś wyjątkiem. Wyjątkiem, który potwierdza regułę. – oświadczył Daniel.
- Ale to nie chodzi o to, że jak sami powiedzieliście nie przepadam za Olivią. Uważam, że ona nie jest odpowiednia dziewczyną dla Billa. Powinien znaleźć sobie kogoś lepszego. Olivia nie zasługuje na niego. Poza tym nie sadzę żeby chciała być z nim. – wytłumaczył Matt.
- A to biby dlaczego? – zapytał Bill. Uśmiech zniknął z jego twarzy. Widać było, że zaczął się zastanawiać nad słowami Matta. Może ona nie prawdę na niego nie zasługuje? Może nie będzie chciała z nim być?
- Bo to jest Olivia Nielsen. Ona z nikim nie była nigdy związana. Jej zalezy tylko na seksie, a nie na uczuciach. Chce spędzić z tobą noc, a potem porzucić, zapomnieć.
- Ze mną będzie inaczej. – oświadczył Bill
- Nie sądzę. – powiedizał cicho Matt. Jednak nie było to aż tak cicho, by Bill nie mógł tego usłyszeć. Na jego twarzy pojawiła się złość.
- Ale ja to wiem. Ona z tobą nie będzie. Możemy się nawet założyć. – zaproponował Matt.
- Dobra. Jeśli będzie ze mną chodziła to przy całej szkole powiesz, że jesteś gejem. – powiedział Bill i wyciągnął rękę.
- Ale ja nim nie jestem. – zaprzeczył Matt
- No i co z tego? Zakład to zakład.
- Dobra powiem, ale jeśli nie będzie z tobą chodziła to nagi wbiegniesz do szatni dziewczyn i zaczniesz tańczyć przy piosence „Barbie girl.” – powiedział Matt ściskając rękę przyjaciela.
- Umowa stoi. Przygotuj się na wyznania. Coś czuję, że już niedługo wszyscy będą sadzić, ze jesteś gejem. – zaśmiał się Bill.
- Jeszcze zobaczymy. – rzucił Matt i odszedł do chłopaków.
Na twarzach pozostałych członków rozmowy pojawiło się zdziwienie. Nie wiedzieli co wstąpiło w tych dwóch chłopaków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 22:05, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Odcinek 3

Olivia szła razem z Marthą korytarzem. Wszystkie oczy znowu skierowane były na nie. No ,a raczej na nią. Nie rozumiała co te małolaty w niej widzą. Im bardziej stawała się wulgarna i bardziej niewychowana tym oni z coraz większa siłą do niej lgnęli. Nie wiedziała już co ma robić. Na początku wrzeszczała na nich, nawet wdawała się w bójki, ale to nie przynosiło spodziewanego skutku. Było jeszcze gorzej. Gdy zrozumiała, że i tak ich nie odstraszy dała sobie na luz. Nie obchodziło już ją ile osób się na nią patrzy. Po co miała się przejmować? Przecież oni jeszcze bardziej uprzykrzaliby jej życie.
- To jakieś oszołomy są. – powiedziała Olivia do przyjaciółki.
- Kto?
- Wszyscy. Ciągle się na ciebie gapią. Jesteś ładna ale żeby tak ciągle się patrzeć to trochę dziwne jest nie sądzisz?
- Znowu udajesz głupią? Przecież oni gapią się na ciebie. – powiedziała Martha.
- Na mnie? Chyba sobie żartujesz. Znowu mam buty nie do pary albo coś między zębami?
- Pokaż się. – powiedziała Martha i zmierzyła przyjaciółkę wzrokiem. – Nie zauważam żadnych oznak rzeczy nie do pary i jedzenia między zębami.
- Czyli się patrzą na ciebie. – uśmiechnęła się.
- A czy ja mam którąś z tych rzeczy?
- No nie.
- W takim razie nie patrzą się na mnie.
- Ależ kochana oczywiście, że patrzą. Podziwiają twoją urodzę. – powiedziała śmiertelnie poważna Olivia.
- Żeby mogli ją podziwiać to najpierw trzeba ją mieć. A mnie natura obdarzyła tylko i wyłącznie mózgiem.
- A mnie nawet tym nie. – żaliła się Olivia. – Zamiast mózgi to ja mam szafę grającą.
- Jeszcze o szafie grającej w mózgu to ja nie słyszałam.
- Olivio!!! Olivko!!! – krzyczał Bill. Biegł jak oszalały przez sam środek korytarza. Wszyscy ustępowali mu drogi. W końcu to członek drużyny. Trzeba mu okazywać szacunek jako chlubie szkoły. A to, że jego intelekt nie jest na wysokim poziomie to nie jego wina.
- O nie!!! – jęknęła Olivia.
- Co się stało? – zapytała Martha.
- Widzisz to monstrum za nami?
- To przecież Bill. Zawsze go lubiłaś.
- Właśnie lubiłam czas przeszły dokonany.
- A co się zmieniło w waszych relacjach.
- No, bo widzisz tak wczoraj się trochę upiłam na imprezie.
- I?
- Przypadkiem wylądowałam z nim w łóżku. Ale to było bardzo przypadkiem. Nie planowałam tego. Gdybym mogła to bym cofnęła czas i w ogóle nie poszła na tą imprezę. Wolałabym iść do łóżka z tym zadufanym w sobie, narcyzowatym i panem wszystko wiedzącym Mattem niż z Billim ale się stało.
- Już całkiem na łeb ci padło? Przespałaś się z Billem? Największym idiotą w szkole.
- Ej nie obrażaj go. To, że gra w piłkę i ma problemy z nauką nie mówi od razu, że jest idiotą. – Powiedziała Olivia, a Martha spiorunowała ją wzrokiem. – No dobra nie jest najinteligentniejszym facetem na świecie ale za to jest słodki, miły przystojny i zabawny.
- Tylko, że to Bill. – przypomniała jej koleżanka. – Ten sam, który do siódmego roku życia robił w majtki. On do tej pory myśli, że kamasutra to taka choroba, na którą zapadają dzieci w Afryce!!!
- Nie przypominaj mi. Potrzebuje twojej pomoc.
- Niby jakiej?
- Schowaj mnie i powiedz, że mnie nie ma. Zachowałam czy coś. Źle się poczułam i musiała wracać do domu.
- Nie ma mowy.
- Proszę. Błagam. Help me!!! – krzyknęła Martha.
- Naważyłaś sobie piwa i sama musisz je wypić.
- Dzięki. Świetna z ciebie koleżanka. Nie ma co zawsze można na ciebie liczyć. Bez ciebie bym sobie nie poradziła. – mówiła pod nosem Olivia. Odchodząc wydawało się jej, że słyszy głos przyjaciółki mówiący „Pójść z Billim do łóżka? Głupota!!!”
Podeszłą do biegnącego chłopaka. Na jego twarzy malował się uśmiech. Najwidoczniej był zadowolony z życia. Tego nie można było powiedzieć o Olivi. Była zła, naburmuszona. W jej oczach widać było wściekłość. Przysięgała sobie, że jeśli ten chłopak narobi jej wstydu to go zabije. Obedrze go ze skóry i będzie piekła na wolnym ogniu!!! Nie ważne, że jest od niej o kilkanaście centymetrów wyższy i o wiele silniejszy. Tak czy inaczej zrobi mu coś jeśli wspomni chodź słowem o wczorajszej feralnej nocy. Jaka ona była głupia pakując się temu osiłkowi do łóżka, a raczej zgadzając się jechać do motelu. To była najgorsza noc w jej życiu. Gdyby był znakomitym kochankiem to mogłaby to jakoś przeżyć. Ale nie!!! Ta kupa mięsa okazała się w tych sprawach beznadziejna!!! Gra wstępna, o ile takie coś można nazwać grą wstępną. Dosłownie dwa pocałunki i już zabrał się do roboty. Pchnął ją na łóżko. Zdjął z niej i siebie ubrania i do roboty. Po pięciu minutach było po sprawie. Zasnął jak małe dziecko. Tylko na darmo straciła 50 $ i noc. Można powiedzieć, że utraciła godność. Skoro zadała się z Billem to teraz każdy chłopak będzie myślał, że ma u niej szanse. Nie doczekanie!!! Ona zadaje się tylko z fajnymi chłopakami. Takich, których lubi. Nie ważne czy kujon, łobuz, zawodnik czy kto inny. Po prostu musi go znać i lubi. Może i Billi spełnia te kryteria ale to Bill!!! Nawet dziecko z przedszkola jest mądrzejsze niż on. Już sobie zaczęła wyobrażać, że wszyscy będą się z niej śmieli. Nawet ten idiota Matt. Świetnie dała mu kolejny powód do wyśmiewania się z niej!!! Ona to czasami nie myśli.
- Cześć Oli. – powiedział Bill.
- Bill ja jestem Olivia, a nie jakaś tam Oli. Nie znam dziewczyny o takim imieniu.
- To takie zdrobnienie. No wiesz, Olivia – Oli. Fajne nie?
- Wiesz co daruj sobie. Mów mi Olivia, a nie jakoś tam.
- No dobra. – powiedział Bill.
- A teraz mów czego ode mnie chcesz. – powiedziała szybko. Nie chciała przeciągać dłużej tej chwili. Miała zamiar jak najszybciej zakończyć tą rozmowę. A najlepiej gdyby ona nie miała wcale miejsca.
- Muszę ci coś oddać.
- Nic nie musisz mi oddawać. Jeśli tylko o to chodziło to wybacz ale muszę iść na biologie. Baba strasznie wrzeszczy jak ktoś się spóźnia. – powiedziała i odetchnęła z ulgą. Przebrnęła przez to!!! Nie wspomniał o incydencie!!! Chyba jednak nie jest taki głupi.
-Olivia poczekaj. Masz tu swoje 50 $. Nie lubię gdy dziewczyny płacą za nocleg. Jestem facetem i to ja powinienem zapłacić. I jeszcze dziękuję za tą noc. Było wspaniale. – Olivia zamarła. Jednak jest jeszcze głupszy niż myślała. Mówił to na tyle głośno, że wszyscy na pewno usłyszeli. Już jest spalona. Wszyscy się dowiedzą!!! Koniec z nietykalnością i strachem jaki u wszystkich budziła!!! Teraz będzie obiektem kpin i żartów. Jak on mógł jej coś takiego zrobić? Zaraz naprawdę go zabije i obedrze ze skóry!!!
Zamiast go zabić odkręciła się na pięcie. Wzięła pieniądze i posłała zabójcze spojrzenie. W oczach widać było wściekłość, złość, żądze krwi i wszystkich złych uczuć. A one wszystkie były skierowane w jego kierunku. Głośno przełknął ślinę. Chyba źle zrobił. Chciał żeby została jego dziewczyną, a on to zaprzepaścił. Sądził, że jeśli publicznie powie, że byli razem tej nocy to ona żuci się mu w ramiona, zacznie całować, wyzna miłość i będą razem. Chyba się pomylił. Zamiast miłości w jej oczach było widać nienawiść. Pioruny strzelały w jego stronę. Jak to dobrze, że wzrokiem nie można zabić. Myślał i źle wymyślił. Jednak mama miała rację mówiąc „Bill ty nie myśl, bo ci to źle wychodzi”. Następnym razem posłucha mamusi.
-Dziękuję bardzo. Niestety ja nie mogę powiedzieć tego samego o tej nocy. Strasznie się źle czułam. – powiedziała i odeszła z głową podniesiona wysoko. Plan Billa się nie powiódł. Olivia nie została jego dziewczyną. Ale on tak szybko się nie podda. Będzie o nią walczyć. Jeszcze będzie jego.
*************************************
Matt stał z boku i przyglądał się poczynaniom kolegi. Śmiać mu się chciało. Jeszcze nigdy nie widział aż tak głupiej sytuacji. On nigdy by nie postawił dziewczyny w takim niezręcznym ustawieniu. Bill rzeczywiście może i grać w American Football ale na kobietach to on się nie zna. Olivia była wściekła i mogłaby zrobić komuś krzywdę. Chłopakowi zrobiło się nawet jej żal. Chciał iść za nią i ją pocieszyć. Kiedyś by tak na pewno zrobił. Byli przyjaciółmi. A teraz? Nie powinien się o nią martwić. Ale coś w środku nie pozwalało mu się z niej nabijać i żartować tylko współczuć. Powinien mimo wszystko iść za nią i dodać jej otuchy. Tylko, że Olivia teraz była strasznie wściekła i nieobliczalna. Mogłaby go nawet i zabić. Na to on się na pewno nie pisze. Nie skarze się na śmierć w tak młodym wieku. Jak tylko ochłonie to pójdzie z nią porozmawiać.
- Cześć. – usłyszał głos za swoimi plecami. Oderwał wzrok od odchodzącej Olivi i skierował na właścicielkę dobrze znanego mu głosu.
- Cześć Martha. Co tam u ciebie? – zapytał starając ukryć swoje rozbawianie i żal.
- Jakoś leci powoli.
- A co słychać u Olivi?
- Nie możesz się sam jej zapytać? A no tak zapomniałam. Udajesz, że jej nie nawiedzisz.
- Ja wcale nie udaję. Nie lubię jej.
- Bajki opowiadamy to my, ale nie nam. Ja wiem, ze ty nadal ją lubisz i jesteś jej przyjacielem tylko masz zbyt dużo dumy by to przyznać.
- Właśnie, że nie. – zaprzeczył Matt.
Rozległ się dzwonek. Wszyscy zaczęli kierować się do klas.
- Jasne, ja i tak swoje wiem. A teraz chodź do dyrektora bo czeka tam na nas. Będzie wściekły jak nie przyjdziemy. – powiedziała Martha ciągnąc chłopaka za sobą.
***********************************
Gdy Martha i Matt weszli do gabinetu mężczyzna w sile wieku siedział na czarnym skórzanym fotelu. Kręcił się wokół własnej osi. Wyglądał jak małe dziecko. Dopiero gdy zauważył, że ktoś przyszedł zaprzestał zabawie.
- Chciał nas widzieć. – powiedział Matt
- Tak. Chcę abyście dopilnowali przygotowań do balu na zakończenie roku szkolnego. Za ostatnim razem bardzo dobrze się spisaliście. Wszyscy świetnie się bawili. No może prawie wszyscy ale panienka Nielsen się nie liczy. To co zgadzacie się?
- Ja oczywiście bardzo chętnie się tym zajmę. – powiedział Matt.
- A ty Martho?
- Bardzo bym chciała ale wiem pan już jestem zaangażowana w pracę społeczną i nie będę miała czasu.
- A no tak. Projekt „Pomagam społeczeństwu”. Całkiem o nim zapomniałem. W takim razie muszę poszukać jakiejś innej młodej damy. – powiedział dyrektor i zaczął szperać w papierach.
- Nie trzeba proszę pana. Ja się mogę sam wszystkim zająć. – zaoferował się Matt.
- Nie będę cię tym obciążał. Zaraz ci kogoś znajdę do pomocy. O proszę bardzo mam. – powiedział wyciągając czyjeś akta.
- Która z dziewczyn jest tą szczęściarą? – zapytała Martha.
- Olivia Nielsen. – oświadczył dyrektor. Martha i Matt spojzreli na niego z niedowierzaniem.
- Pan żartuje? – zapytał chłopak.
- Nie. Mówię całkiem poważnie. Skoro panience Nielsen nie podobał się ostatni bal to teraz będzie miała szansę by wszystko było tak jak ona będzie chciała. Wykaże się. Poza tym jej mama dzwoniła do mnie i poprosiła bym dał jej coś do zrobienia, żeby zdobyła trochę punktów. Przynajmniej jeden wpis w jej aktach będzie pozytywny. Może jakaś uczelnia będzie przychylna i weźmie ją pod swoje skrzydła. Oby ten uniwersytet był jak najdalej ode mnie. Postaram się by panienka Nielsen nie wylądowała w najbliższym college. Niech jedzie najdalej jak to możliwe. Chyba trochę podreperuje jej akta żeby stworzyć pozory o jej pilności i poświęceniu dla szkoły. Może ktoś się nad nią zlituje.
- Proszę pana nie sądzę, żeby Olivia była zadowolona z tego, że ma przygotować ten bal. I do tego ze mną. – powiedział Matt.
- Bez dyskusji. Zrobi to czy jej się podoba czy nie. Nie ma tu nic do gadania. Już postanowione. Możecie już iść. – powiedział dyrektor.
**************************************
Lekcja biologii. Chodź wszystkie egzaminy już były zdanie, tematy przerobione. Przez miesiąc muszą jeszcze chodzić do szkoły. Według Olivi to głupota ale jej nikt nie słucha. Teraz powtarzają sobie poprzednie tematy. Dziś mają na nowo pokroić żabę by zobaczyć co ma w środku. Olivia uwielbia babrać się we wnętrznościach zwierząt, ale reszta dziewczyn raczej nie. Postanowiła trochę „przekonać” je do tych małych stworzonek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 20:24, 13 Maj 2009    Temat postu:

Nowi bohaterzy


Bill( Chris Pine)

Kevin( Garrett Hedlund)

Daniel(Robert Pattison)

Nick( Oliver James)

(Anthony Stewart) Edwart Song - Dyrektor szkoły. Jego ulubieńcem jest Matt, a najgorszą uczennicą oczywiście Olivia. Ciągle stara sie jej dopiec.


Odcinek 4


Olivia siedziała samotnie w ostatniej ławce pracowni biologicznej. Jako, że nie było Marthy nie miała towarzyszki do rozmów. A gdy Olivia nie ma z kim porozmawiać to przychodzą jej do głowy różne bardzo dziwne pomysły.
Nauczycielka wyszła z klasy. Musiała coś tam załatwić. Dla Olivii to nie był żaden kłopot. I tak nigdy nie dowiedziała się od tej małej małpy czegoś czego sama by nie wiedziała. Niby nauczycielka, a to Olivia wiedziała więcej niż ona. Co raz ją poprawiała.
Zadaniem całej klasy było zrobienie sekcji żaby. Dziewczyny nie kwapiły się do tego zadania. Z resztą chłopcy też jakoś nie wyrażali chęci do krojenia zielonego zwierzaka. Jedynie Olivia jako tako była tym zainteresowana.
-No i jak żabko utrzemy dziewczynom nosa? – zapytała zwierzaka. Znowu wpadła na jeden ze swoich „genialnych” pomysłów. Wzięła skalpel i podeszła z nim do Jasona. – Cześć słońce. – zagadała.
Pomimo tego, że Jason był najlepszym kumplem Matta to w przeciwieństwie do przyjaciele był „spoko gościem”. Olivia często z nim rozmawiała. Kilka razy nawet poszli razem o kona i na kawę ale to tylko tyle. Oboje jakoś nie wyobrażali sobie wspólnej przyszłości. Przyjaźń tylko na tyle było ich stać.
-Cześć księżniczko. – uśmiechnął się życzliwie.
-Mogę się przysiąść? Moja koleżanka gdzieś zniknęła i nie mam z kim pogadać. A widzę, ze pan przemądrzały też gdzieś wybył.
-Pewnie siadaj. Matt poszedł do dyrektora. Długo go nie będzie.
-Dyro wreszcie się na nim poznał? Wywalą go? – zapytała siadając na wysokim stołku.
-Raczej nie. Mówił coś o jakimś balu.
-Szkoda. Ale jakoś przeżyje. W końcu to tylko chwila jak w końcu stąd odejdę. Mam do ciebie taką małą prośbę.
-Słucham.
-Mógłbyś mi pomóc w sekcji?
-Ja?
-No ty. chyba, że widzisz tu drugiego przystojniaka, z którym mogłabym pogrzebać we wnętrznościach żeby. To takie romantyczne.
-Tak bardzo. – zaśmiał się
-Mam pomysł. Może zamiast grzebać się w tych malutkich kochanych stworzonkach zrobimy tobie sekcję?!
-Mi? – zapytał zaskoczony.
-Tak tobie!!! To świetny pomysł!!! Lepszego nie mogłam wymyślić. – powiedziała radosna Olivia.
-Ale jak ty chcesz to zrobić? Oszalałaś?
-Zamknij się. Ja będę wszystko robiła. Ty tylko siedź cicho i rób co ci każę.
-Wiem, że będę tego żałował ale dobra. – powiedział uśmiechnięty. Tylko, że ten jego uśmiech niedługo zniknie, a zastąpi go zupełnie co innego. Olivia gdy już coś wymyślała to robiła to z rozmachem.
-Zrobimy sekcję przystojniakowi. – powiedziała zadowolona Olivia. Wzięła do ręki skalpel i z wielkim uśmiechem wstała z krzesła. Wyglądała jak małe dziecko, któremu dano lizaczka. Szczerze mówiąc to ona była dzieckiem. Jeszcze nie wydoroślała. Jest tym samym dzieckiem, co kiedyś. Śmieje się z tych samych rzeczy i płacze gdy ktoś ją uderzy. Z taką tylko różnicą, że teraz wygląda na dorosłą i ludzie każą jej się zachowywać jak przystało. Tylko, że ona tak nie chce. Pragnie być nadal małą dziewczynką bawiącą się z kolegami w piaskownicy traktorami. Najlepiej gdyby w ich gronie znalazł się Matt ale do tego nigdy publicznie się nie przyzna. Już jako dziecko była zbyt dumna by przyznawać się do błędów. – To zaczynamy zabawę żabko. Pożuł się na stole.
-Co? Zwariowałaś?
-Miałeś wykonywać moje polecenia. Wiedziałam, że nie usiedzisz cicho. – powiedziała uśmiechnięta. Podeszłą do stołu i jednym ruchem ręki zwaliła wszystko na podłogę. Wszystkie oczy powędrowały na nią. Może o to jej nie chodziło ale prędzej czy później i tak by się gapili. – No dawaj kładź się.
-Dobra niech ci będzie. – powiedział Jason i posłusznie położył się na stole.
-Grzeczna żabka. – pochwaliła go Olivia. Wspięła się na stołek. Zawsze jej wzrost jej przeszkadzał. No ale przyzwyczaiła się już do niego. Szybkim ruchem ze stołka przedostała się na stuł. Usiadła na nim okrakiem. – zaczynamy zabawę.
-Zwariowałaś? – zapytał śmiejąc się.
-Już dawno nie wiedziałaś?
-Wiedziałem ale nie spodziewałem się, że aż do tego stopnia.
-Zamknij się i patrz co zaraz będzie się działo. – powiedziała i skierowała skalpel na jego klatkę piersiową.
-Tylko mnie nie zabijaj.
-Spróbuje. – nożem przejechała po jego klacie. Nic się nie stało. Nie przyciskała za mocno. Nie chciała zrobić mu krzywdy. No ale tak to ona bawiła się na pewno nie będzie. Chwyciła za koszulkę. Oddaliła ją od jego ciała tak by nie zrobić mu krzywdy. – Czy tak koszulka była bardzo droga?
-Aż tak bardzo droga to nie.
-To dobrze. Kupie ci nową i ładniejszą. – powiedziała zaczęła przecinać skalpelem materiał. Powolutku centymetr po centymetrze jechała w dół. W końcu znalazła się na samym końcu. Koszulka odkryła skrywane mięśnie brzucha. Jakie on miał ciało!!! Olivia nie mogła oderwać od niego wzroku. Nie to co Bill.
-A teraz co pani będzie robiła pani profesor?
-Zastanowię się. – wodziła palcem po jego klacie.
-To szybciej pani profesor.
-Widzę, że pacjent niecierpliwy strasznie. W takim razie się pośpieszę. – powiedziała Olivia i zaczęła całować go. Początkowo całusy były niewinne. Tylko muskała jego usta, a potem stawała się coraz bardziej natarczywa. Zarówno jemu jak i jej to się zaczynało coraz bardziej podobać. Położył ręce na jej plecach. – Ej bez takich. Ja tu mogę dotykać, a nie ty.
-To jest dyskryminacja.
-To już wiesz jak czuła się kobieta w średniowieczu. – uśmiechnęła się i zaczęła całować jego klatkę piersiową. Zatrzymała się na szyi i wbiła mu zęby w skórę.
-Tak to my się nie będziemy bawić. – powiedział Jason.
-A może tak lepiej? – zapytała i zaczęła wędrować językiem po kawałku jego szyi.
-Seks w szkole?! – wrzasnęła Daria. Daria jest chirliderką. I do tego główną rywalką Olivi. To znaczy Olivia z nią nie rywalizuje ale Daria z panną Nielsen jak najbardziej. Widzi w niej przeciwniczkę. Zawsze chciała przyciągać do siebie ludzi. Jakoś jej się to nie udaje. Swoim słodkim zachowaniem idiotki zniechęca każdego. Zawsze chce mieć tego faceta, z którym akurat przespała się Olivia lbo zamierza to zrobić. Trochę to chore ale Daria już taka jest. Musi mieć wszystko to co Olivia albo i lepsze.
-Jaki seks? – zapytała czerwono-włosa odrywając się od chłopaka.
-Normalny. Mam ci tłumaczyć co to jest seks?
-Akurat wiem co to znaczy. Seks to płać, ale tobie chyba raczej chodzi o stosunek płciowy prawda droga Dario?
-Przestań się wymądrzać. To jest zabronione. Przestańcie albo pójdę do dyrektora.
-Patrzcie znalazła się ta, która nie uprawiała seksu w szkole. Kevin mógłby powiedzieć coś zupełnie innego. Prawda? A tak w woli wyjaśnienia to jest sekcja. Nie robimy tu niczego innego.
-Sekcja? Dobre sobie. Mi nie wmówisz tego. Zaraz pójdę do dyrektora.
Wezwanie do dyrektora i nagana to były ostatnie rzeczy, których Olivia potrzebowała. Musiała w jakiś sposób wytłumaczyć tej małej zarozumiałej idiotce, że to nie jest seks!!! Na Boga czy jak ktoś się całuje i jest na wpół nagi to od razu ma zamiar uprawiać seks?
-Ja po prostu całowałam swoja żabkę. Nie rób z tego takiego wielkiego halo. To nic takiego.
-Zwariowałaś do reszty. Jaką żabę? – zapytała Daria.
-No, bo pocałowałam żabę i to małe zielone stworzonko zamieniło się w Jasona. Czy to tak trudno zrozumieć?
-Jesteś głupsza niż myślałam. Myślisz, że ktoś ci uwierzy?
-Zaraz się przekonamy. – powiedziała i zeskoczyła z blatu. Chwyciła pierwszą lepszą żabę i poszła w kierunku Dari. Wystawiła rękę z zwierzakiem w ręce w jej kierunku. – Pocałuj ją to zobaczysz, że mówiłam prawdę.
-Nie zamierzam. Nie będę całowała tego czegoś.
-Nie to nie. Ja chętnie to zrobię. – oświadczyła Olivia. Pocałowała małą żabkę. Już wiele razy to robiła. Jako dziecko nie brzydziła się zwierząt. Miała kiedyś nawet swoją własne domową żabę. Co prawda złapała ja na dworze ale trzymała w terrarium, karmiła. Specjalnie dla Harrego łapała muchy. Zajmowało jej to strasznie dużo czasu ale potem z dumą patrzyła jak zwierzak pochłaniał jedzenie upolowane przez mała Olivie. No i mała żabka przydała się jej w straszeniu Matta. Chłopak diabolicznie bał się takich stworzeń. Gdy nie chciał jej czegoś dać albo pokazać wyciągała żabę i od razu robił się potulny jak baranek. Poza Harrym miała białą mysz, gdy zdechła, a raczej zmarła, mała Olivka nie lubiła gdy się mówiło, że jej zwierzaki zdechły, złapała szczura w opuszczonej fabryce i wmawiała wszystkim, że to jest Hektor. Miała kota, biedak uciekł gdy chciała z nim tańczyć. Przeprowadził się do starszej pani mieszkającej po drugiej stronie ulicy. No, a przecież ona chciała tylko nauczyć się tańczyć. Miała papugę, ale niechcący zostawiła otwarte okno gdy wypuściła Ernesta żeby polatał i wyleciał za okno. Posiadała rybki jednak zapomniała ich raz nakarmić, bo akurat z Mattem i ojcem budowali domek na drzewie. No, a następnego dnia dała im potrójną porcje żeby im wynagrodzić poprzednia porcję. No i rybki wzięły umarły z przejedzenia, a raczej pływały do góry brzuchem jak to Olivka mówiła „Moje lybki śpią. Bądźcie cicho, bo je obudzicie. W jej życiu przewinęło się wiele zwierząt, ale najbardziej zapamiętała prócz żaby kameleona, który wcale nie zmieniał barw tak jak w tej reklamie. Jako dziecko miała bardzo kolorowy pokój i chciała żeby wtapiał się w tło. Jak na złość wcale nie przybierał kolorów otoczenia. Zła Olivia wraz z matem zaczęli eksperymentować i w końcu doszli do wniosku, że kameleon jest zepsuty. Trzeba dodać barw. Wzięli swoje farby i zaczęli malować biednego zwierzaka. Kameleon tak się ich przestraszył i swojego nowego ubarwienia, że nie chciał nic jeść i w końcu umarł. No ale wracając do tego co się działo. Olivia pocałowała żabę, a drzwi się otworzyły. Wszedł Matt. Jason zaczął się śmieć.
-Patrz Olivia twój drugi książę przybył.
-Zamilcz żabko, bo zaraz skalpel może odciąć ci ważna część ciała. – zagroziła. – Jako, że wszyscy znają mnie jako wspaniałomyślną i dobrą dziewczynę. Podzielę się z Darią moimi żabkami. Oddaję ci podróbkę księcia Matta. Niech ci służy jak najlepiej. Tylko uważaj czasami się zacina i gada po chińsku. Wtedy trzeba walnąć go po łbie i zaczyna mówić normalnie.
-Nie chcę żadnego Matt. Idę do dyrektora i powiem mu co wyprawiasz.
-Nigdzie nie pójdziesz mała tancereczko. Jeśli to zrobisz żabki znajdą się w twoich rzeczach.
-Nie zrobisz tego.
-Chcesz się przekonać? W sklepie zoologicznym widziałam sporą liczbę zielonych zwierzątek i na pewno rozgoszczą się w twoim plecaku, szafce, ubraniach i jeszcze gdzie indziej.
-Małpa. – powiedziała Daria z naburmuszona wracając do ławki.
-Też cię lubię. Ktoś jeszcze chce iść do dyrektora? – zapytała zadowolona Olivia.
-Ty. – powiedział Matt.
-Co pan powiedział? – zapytała Olivia.
-Powiedziałem, że pani ma zamiar iść do dyrektora.
-Chyba panu już całkiem te mole książkowe mózg wyżarły.
-Pani nawet nie miały co wyżerać.
-Ależ się pan dowciapny zrobił. Normalnie boki zrywać. A teraz przepraszam ale mam pewną rzecz do załatwienia. – powiedziała idąc do Jasona. Chłopak siedział na stołku. Olivia chciała dopiec Mattowi. Wiedziała, że nie lubił gdy zbliżała się do jego kolegów. Mogła chodzić z każdym chłopakiem oby tylko nie z jakimś z drużyny. Gracze czyli jego koledzy byli świętością. Tylko, że im bardziej starał się odizolować ja od chłopaków tym ona większą liczbę chłopaków zdobywała. Połowa drużyny była już jej. Matt nie mógł tego przeboleć. Jeśli teraz na jego oczach pocałuje Jasona to wbije mu nóż w plecy. Na reszcie.
Podeszła do chłopaka. Rzuciła mu ręce na szyję i zaczęła namiętnie całować. Początkowo Jason nie wiedział co się dzieje. Był w szoku. Może i już go całowała ale nie sądził, że zrobi to przy jego przyjacielu. Gdy już oprzytomniał odwzajemnił pocałunek.
Matt stał oszołomiony. Olivia całowała się z jego kumplem!!! Tego było już za dużo. Najpierw Bill teraz Jason. Kto następny? Kevin? Daniel? Nick? A może on sam? Nie on na pewno nie. Są wrogami. Na pewno nie związała by się z nim!!! Jak on w ogóle mógł o tym pomyśleć? Może jego największe pragnienie,, które było długo skrywane wreszcie wychodzi na zewnątrz! Nie on na pewno nie chciałby być z Olivią. A może? Nie na pewno nie!!! Ona chce go zdenerwować. Najpierw zaciągnęła Billa do łóżka, teraz całuje się z Jasonem. Nie jest taka zrozpaczona po tym co zrobił Bill. A on chciał ja pocieszać. Nie ma po co. Jak zawsze wszystko po niej spłynęło. A jemu zrobiło się jej żal. Idiotka!!! Cholerna idiotka!!! Tylko dlaczego ona musi być taka ładna? Dlaczego się mu podoba? Przecież ona ma okropny charakter. Jest zupełnie inna niż on. No właśnie jest taka jakim on chciałby być.
Od klasy wpadła wesoła Marta. Wywinęła się od urządzania balu. Olivia już nie będzie jaj narzekała, że były nudy. Jej szczęście zniknęło tak szybko jak i przyszło. Jej przyjaciółka całowała się z chłopakiem, który jej się podobał. Jak ona mogła!? Dlaczego zrobiła jej coś takiego. Przecież tyle razy mówiła jej, że Jason jest jej ideałem. Ta, chyba jej mówiła. A może i nie? Raczej mówiła. Tylko kurcze ona sobie nie przypomina żeby jej mówiła. Kurde ominęła to!!! Mówiła jej wszystko ale nie to. Nie może winić jej za to, że całuje się z chłopakiem, który podoba się jej. Przecież gdyby wiedziała to by się z nim, nie całowała. A może jednak powinna być na nią zła. No tylko, że Olivia nie umie czytać w myślach. Ona nawet czasami nie potrafi rozszyfrować tego co się do niej mówi. Nie powinna on niej wymagać bóg wie czego.
-Olivio Nielsen!!! Co ty wyrabiasz? – zapytała zła Martha.
Olivia jak na komendę oderwała się od chłopaka. Spojrzała na przyjaciółkę. Dopiero teraz zrozumiała, że źle zrobiła. Nie powinna wykorzystywać biednego Jasona.
-Ja? Nic takiego. Robiłam mu sztuczne oddychanie. – wyjaśniła Olivia. Nigdy nie potrafiła okłamywać Marthy. Zawsze gdy zaczynała się jej tłumaczyć to wymyślała jakieś głupie wymówki.
-Ja bym powiedziała, że ty raczej się zasysałaś i zabierałaś mu te powietrze.
-Oj źle widziałaś. Ćwiczyliśmy oddychanie usta-usta. Nic więcej.
-Nie rób mnie w konia. Wiem co widziałam. Lepiej zamiast demoralizować klasę idź do dyrektora. On nie lubi czekać.
-Czy wyście poszaleli z tym dyrem? Jest dopiero pierwsza lekcja. Nikt nie zdążył na mnie donieść. Poza tym nic nie zrobiłam. – wyjaśniła Olivia.
-Masz iść z Mattem do dyrektora i nie protestuj nawet.
-Ale...
-Powiedziałam coś.
-No dobra. Tylko muszę coś zrobić. – podeszła do siedzącej Darii i uśmiechnęła się do niej słodko. W ręce trzymała tą samą żabę, którą przed chwilą całował. – Mam dla ciebie prezent słońce. – Powiedziała i wrzuciła jej żabę za dekolt. Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować Olivia stała już przy drzwiach i ciągnęła za sobą zaskoczonego Matta.
***************************************
-Pan zwariował? Jest z panem gorzej niż myślałam. Teraz jestem pewna, że mózgu to pan nie posiada. – powiedziała zła Olivia.
-Uważaj na słowa młoda damo. Nadal jesteś uczennicą tej szkoły i w każdej chwili mogę cię stąd wyrzucić.
-Niestety ciągle o tym pamiętam. – powiedziała niezadowolona Olivia. – Czy ten pan nie może sam zorganizować tego? Ja się do tego nie nadaję. Nie mam zamiaru urządzać wiejskiej potańcówki dla bezmózgowców.
-Ładnie się wyrażasz o kolegach.
-Moi koledzy na to nie chodzą. Proszę ich nie obrażać.
-W takim razie ja ty zorganizujesz bal to na pewno przyjdą.
-Jak to ona? – zapytał Matt. Dopiero teraz włączył się do rozmowy.
-Razem będziecie organizowali. Ale panna Nielsen będzie główną organizatorką. Ładnie będzie eto wyglądało w jej papierach, a ty wiesz dlaczego to robię. – powiedział dyrektor.
-Ale. – zaczął Matt.
-Nie ma żadnego ale.
Olivia wywęszyła jak zdenerwować Matta i bez chwili zastanowienia powiedziała:
-Zgadzam się.
-Bardzo dobrze. Problem z głowy. Teraz możecie już wyjść i zacząć się naradzać co do tego jaki będzie temat przewodni.
-Na pewno lepszy niż w tamtym roku. – powiedziała Olivia.
-Ja w tamtym roku wymyślałem temat przewodni. – oświadczył Dyrektor.
-I właśnie dlatego był okropny – powiedziała pod nosem zbliżając się do wyjścia.
-Co ty tam gadasz?
-Że nie wiedziałam. – powiedziała zamykając drzwi.
Gdy znaleźli się już na zewnątrz Olivia chciała jak najszybciej odejść jednak Matt ją zatrzymał.
-Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać?
-Raczej nie proszę pana.
-Musimy pomyśleć nad tematem.
-Zostaw to głównej pani organizator. Ja się wszystkim zajmę.
-Tego się właśnie boję.
-Co ty powiedziałeś? Pan dyrektor wybrał mnie. On wie co robi. Nie zgadzasz się z jego wyborem?
-Może.... – zaczął jednak przerwał mu jakiś chłopak, który podbiegł do nich.
-Cześć. Mam dla was zaproszenie. Bill zaprasza dziś wszystkich do siebie. Będzie świetna impreza. Przyjdźcie. – powiedział dając im ulotkę i od razu pobiegł w innym kierunku.
-Zobacz twój kochaś organizuje party. Przyjdź to może znowu poderwiesz któregoś z chłopaków z drużyny.
-Zobaczę. Może przyjdę. Ale ty nie licz że załapiesz się na cokolwiek. – powiedziała odchodząc.
********************************
Olivia dziś postanowiła przejść się piechotą. Nie czekając na nikogo po ostatniej lekcji przespacerowała się do domu. Tutaj przynajmniej mogła pomyśleć. Nie chciała iść na tą imprezę nie po tym co zrobił jej Bill. Dziś sobie odpuści imprezę. Raz na jakiś czas w końcu musi odpocząć i się porządnie wyspać. Dziś nadszedł taki czas. Nie będzie już się wymykała i wspinała po drzewie. Była już tym zmęczona. Poza tym nie miała sił tłumaczyć się Jasonowi dlaczego go pocałowała, ani staczać bitwy na słowa z Mattem.
Weszła do domu. Rzuciła torbę z książkami w kąt i zaczęła iść na górę. Jednak głos matki ją zatrzymał.
-Czekaliśmy na ciebie młoda damo. – zaczęła pani Nielsen.
-Chyba musisz nam coś wyjaśnić. – powiedział Christian
-Niby co? Nie dostałam żadnej pały ani nic nie zrobiłam.
-Przypomnij sobie dobrze.
-Jejku naprawdę nic nie zrobiłam. Jestem zmęczona mogę już iść. – powiedział i odkręciła się.
-Może lepiej było by gdybyś w nocy spała, a nie szlajała się po motelach. Wtedy byłabyś wypoczęta. – oświadczyła Mara.
Olivia natychmiast zamarła. Oni wiedzą co robiła w nocy!!! Jakim cudem!!! Przecież nikt jej nie widział!!! Blefują. Tak na pewno tak. Bill by im nie powiedział.
-Nie wiem o co wam chodzi.
-Nie udawaj dzisiejszą noc spędziłaś w motelu z jakimś chłopakiem!!! Nie oszukuj nas. – wrzasnął Christian.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dulcemariamireina.fora.pl Strona Główna -> Więcej o NAS / Nasze opowiadania/telenowele / Romans / Dramat / Zapomniane, zaniedbane opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin